Wysoki mężczyzna, wyższy ode mnie o jakieś 20 cm, co przy wzroście 170 cm stanowi naprawdę dużą różnicę. Gdy podnosiłam wzrok, widziałam lekko opaloną skórę, ostre rysy twarzy, czarne cornrows, czyli afrykańskie warkoczyki, zaplecione na głowie oraz brązowe oczy. Ale ten brąz! Kto go widział, nie zapomni go nigdy, kolor rozpuszczonej mlecznej czekolady. Kiedy w nie patrzyłam, czułam na języku smak pysznego włoskiego napoju, którego głównym składnikiem była właśnie ta cudowna czekolada... Zupełnie bezwiednie rozchyliłam usta, tak hipnotyzował mnie jego wzrok. To nie były zwykłe oczy, zwykły wzrok. Czułam, że te oczy jeszcze nie raz i nie dwa zobaczę.
Ogarnęłam wzrokiem całą postać i poczułam jak uginają się pode mną kolana. Przede mną stał nie kto inny jak gitarzysta mojego ulubionego, ukochanego i uwielbianego zespołu - Tom Kaulitz! Ktoś mógłby pomyśleć "pewnie będzie chciała od razu jego uwagi, wymyśli sobie wielką love story z nim w roli głównej, ale nic z tego nie wyjdzie". Nie, nie, nie, nic z tych rzeczy. Takie rzeczy się nie zdarzają. To domena opowiadań.
Ale mimo wszystko patrzyłam na niego z wypiekami na twarzy, która dziewczyna by tak nie zareagowała na widok swojego ulubionego muzyka?
-Przepraszam cię, ale... - zaczął mówić
-Tak? - zachęciłam go z uśmiechem do dokończenia zdania
-Nadepnęłaś na moje 2 euro - uśmiechnął się z zakłopotaniem
-Och - nieco zrzedła mi mina - Oczywiście, przepraszam - rzuciłam szybko i odsunęłam nogę. Naszym oczom ukazała się zagubiona moneta. Schyliłam się, aby ją podnieść. W tym samym czasie Tom zrobił dokładnie to samo. Nasze ręce spotkały się nad tą nieszczęsną monetą i to samo uczyniły... nasze głowy. Uderzyłam Toma z całej siły w nos, gdy chciałam się podnieść. Ja złapałam się za tył głowy, a on z jękiem chwycił się za nos.
-O matko, przepraszam cię najmocniej - powiedziałam szybko i podeszłam do niego, a moja głowa pulsowała z każdym ruchem. Tom wciąż trzymał się za nos, a w kącikach jego oczu widziałam łzy. O matko.
Cóż. Za. Zręczność.
Tylko mi mogło się coś takiego przytrafić. Teraz już na żadną formę znajomości nie było szans. No bo kto przy zdrowych zmysłach chciałby spotkać się z dziewczyną, która przy pierwszym spotkaniu o mało co nie pozbawiła go nosa?!
Ja to mam jednak pecha.
-Ale spokojnie, nic się nie stało - odparł mi mężczyzna zduszonym głosem nadal ściskając się za nos
-Może daj mi zobaczyć, jak bardzo cię uszkodziłam - powiedziałam z poczuciem winy. Tom chyba je wychwycił, bo odparł:
-Nie przejmuj się, nieraz dostawałem w nos, przeżyję - i uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Rozpłynęłam się pod wpływem tego uśmiechu. Matulu, ratuj mnie przed jego przystojnością!
-Nie marudź, tylko pokazuj - nakazałam mu surowym głosem. Dziwiła mnie łatwość, z jaką przychodziła nam rozmowa. Praktycznie się nie znaliśmy, a jednak czułam, że coś nas łączy.
-Okej, okej, nie gorączkuj się tak - zaśmiał się pod nosem chłopak, po czym powoli odsłonił swój obity nos.
Nie wyglądał tak źle, był jedynie lekko czerwony i może odrobinkę spuchnięty, ale tylko odrobinkę, nic ponad to.
-Bardzo cię boli? - spytałam z troską
-Nie przejmuj się tym aż tak... - spojrzał na mnie pytająco, domyśliłam się, że chciał poznać moje imię
-Aleksandra. Ale znajomi mówią na mnie raczej Ola, wolę zdrobnienie - odpowiedziałam mu, wyciągając jednocześnie rękę w jego stronę.
-Jestem Tom - rzekł prosto Kaulitz. Chwycił moją dłoń, podniósł ją do ust i pocałował starodawnym dżentelmeńskim zwyczajem. Kiedy ją puścił, spojrzał na mnie i mrugnął porozumiewawczo, a ja cała się zarumieniłam. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu zachowań ze strony facetów, nawet w żartach. Czasem nawet wątpię, czy niektórzy z nich kiedykolwiek słyszeli o czymś takim jak kultura osobista. Nie obracam się w kręgach dresiarzy czy chamów, ale mężczyźni w dzisiejszych czasach są tacy... niewychowani. Jedynie nieliczni znają takie podstawowe zasady jak to, że kobiety przepuszcza się w drzwiach pierwsze, przytrzymując im drzwi, czy też, że wypadałoby pomóc, kiedy idąca obok dziewczyna męczy się niosąc coś dużego bądź też ciężkiego i widać, że nie daje już rady. Wolfgang na przykład ma jakąś wiedzę z tego zakresu, dlatego miło jest spędzać z nim czas. Ale taki Klaus... nic tylko wygonić do szkoły savoir-vivre'u na 10 lat.
-W ramach przeprosin za to małe zderzenie - wyrwał mnie z zamyślenia Kaulitz - proponuję, żebyśmy się jutro spotkali pod galerią - uśmiechnął się nieco nieśmiało, a moje serce wyrywało się z radości z piersi!
-A co będziemy robić? - spytałam jednak najpierw
-Pójdziemy na żywioł - wyszczerzył zęby w uśmiechu Tom - To jak, stoi? Jestem ci coś winien za ten ból głowy.
Roześmiałam się.
-A ja tobie za obity nos. Zgadzam się, zgadzam - uśmiechnęłam się do niego
-Może dasz mi swój numer telefonu? Będziemy mogli się dogadać co do miejsca i godziny - zaproponował śmiało Tom
-Jasne - odrzekłam i wyjęłam z kieszeni moją starą, wysłużoną Nokię. Tom wpisał mi swój numer, po czym dał swój telefon, gdzie szybko wstukałam swój numer, zapisując go jako "Ola, która zepsuła ci nos". Chowałam moje urządzenie do kieszeni, gdy poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Obróciłam się szybko i zobaczyłam wkurzoną minę Heleny. No tak, kompletnie zapomniałam o kinie, właściwie to o całym świecie.
-Mogłabyś się troszkę pospieszyć? Spóźnimy się przez ciebie. -powiedziała usiłując jednocześnie powstrzymać śmiech i irytację.
-Przepraszam, już idę - powiedziałam skruszonym głosem i odwróciłam się do Toma. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Już się ze mnie śmiał, pff!
-Czyli rozumiem, że lecisz? - spytał
-No tak...- powiedziałam lekko zmieszana, bo naprawdę chciałam z nim jeszcze porozmawiać... Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nagle byłam gotowa wypisać się z tego kina, byleby tylko spędzić trochę czasu z tym intrygującym mężczyzną.
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się pocieszająco - jeszcze się zobaczymy. Zadzwonię do ciebie wieczorem - powiedział na koniec, po czym jeszcze raz złapał moją dłoń i z błyskiem w oku pocałował ją.
-Do usłyszenia w takim razie - uśmiechnęłam się do niego szeroko, na co on odpowiedział mi tym samym i ruszyliśmy w przeciwnych kierunkach.
Helena i Wolfi stali już w kolejce przy sali. Dopadłam do nich zdyszana.
-Kochani! Nie uwierzycie!
-Spotkałaś Kaulitza? - spytał chłopak
-Dał ci swój numer? - spytała Hel bez większego entuzjazmu w głosie
-No skąd wiedziałaś? - zdziwiłam się
-Przecież to widziałam, tępaku - uśmiechnęła się do mnie lekko
-No fakt. Zapomniałam - powiedziałam zawstydzona, na co moi towarzysze tylko się zaśmiali - Jesteście wkurzeni?
-Nie- odpowiedział Wolfi
-Tak - rzekła w tej samej chwili Hel, a Wolfi popatrzył na nią zdziwiony
-O co jesteś na nią zła?
-O to, że stanął przed nią przystojny, bogaty i zwodniczo miły chłopczyk, a ona już wielce zaaferowana. Ola, nie możesz dać mu się omamić! - była naprawdę zirytowana. Miałam dziwne wrażenie, że mówi to wszystko, ponieważ sama przeżyła taką sytuację, ale co ja tam mogę wiedzieć. Nie chciałam jej bardziej rozwścieczyć.
-Hel, ale przecież ja nie jestem wielce zaaferowana. Po prostu spodobał mi się na pierwszy rzut oka, zwłaszcza że słucham, jak gra na gitarze, już od dobrych 6 lat. Nie łudzę się, że coś między mną a nim będzie, a poza tym umówiliśmy się tylko i wyłącznie w ramach przeprosin.
-Ty nie widziałaś, jak on na ciebie patrzył! Jakby był myśliwym, a ty niewinną, hasającą po łące, nieświadomą sarenką. On będzie chciał cię upolować, zdobyć, tylko po to, żeby po tygodniu zostawić ze złamanym sercem! Wszystkie gwiazdeczki takie są. - dokończyła ze smutkiem.
Wszyscy, którzy znają Helenę wiedzą, że kiedy zaczyna porównywać ludzi do zwierząt, jest już źle. Coś było na rzeczy, czułam to.
-Hel... czy... - zaczęłam, jednak dziewczyna przerwała mi w pół słowa
-Już wchodzimy, zostawmy tę sprawę na potem, naprawdę. Przyszliśmy na ten film, no to chociaż go obejrzyjmy w spokoju.
-Okej, ale nie wkurzaj się już na mnie, bo nie znoszę takiej atmosfery - powiedziałam obejmując ją ramieniem. Uśmiechnęłam się, gdy go nie odtrąciła.
O co jej w ogóle chodziło? Czy ktoś kiedyś postąpił z nią w sposób, przed którym tak stanowczo mnie ostrzegała? Co miałam zrobić, żeby uwierzyła, że między mną a Kaulitzem nic nie będzie? Tak wiele pytań, a odpowiedzi znikąd.
Kaulitz... ach ten Kaulitz. Jak to w ogóle możliwe, że go spotkałam? I jeszcze to spotkanie, wymiana numerów... Sławni ludzie się tak zazwyczaj nie zachowują.
Zwykle robią sobie kilka zdjęć z fanami, dają im autograf, po czym średnio grzecznie dają do zrozumienia, żeby spadali. A tu proszę. Nie wiem, co mam o tym myśleć...
Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach i przygotowaliśmy się do oglądania filmu. Gdy zgasły światła, Helena nachyliła się do mnie.
-Ola...
-Tak?
-Nie ufaj mu. Czego by nie zrobił, powiedział, nie ufaj mu. - wyszeptała z rozpaczą dziewczyna.
Przeszły mnie dreszcze. Ta dziewczyna żywiła do kogoś sławnego nienawiść za to, jak ją skrzywdził. Dziewczyna skrywała przed nami wszystkimi jakiś mroczny sekret.
A ja oczywiście uparłam się, że wyciągnę z niej, co się stało. A jak wiadomo, ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
___________________________________________
Kochani, nie wiem jak mi to idzie. Wydaje mi się, że jest o wiele wiele lepiej niż w poprzednim "życiu", jednak wciąż nie jest to to, o co mi chodziło, kiedy postanowiłam zacząć na nowo. Jak widać fabuła kompletnie się zmieniła ( z czego zapewne wiele osób niesamowicie się cieszy, bo nabrało to wszystko jakiegoś sensu i realności, chociaż scena z Tomem wydaje mi się nadal nieco wyidealizowana, ale to moje opowiadanie, tak mi się podoba, więc nikt mi nie zabroni tak pisać :P ).
Za oknem sypie śnieg. Nie wierzę w to XD centralnie biały puch się sypie z nieba! Już trzeci raz dzisiaj. Za oknem zamieć, a ja siedzę przed laptopem z kubkiem herbaty w jednej ręce i otwartym blogspotem (nie, nie w drugiej xD).
Bardzo bym was prosiła o komentowanie ;C Bo liczba wyświetleń ostatniego rozdziału to prawie 50, a ledwie 3 komentarze... wypowiadajcie się na temat wszystkiego co wam tu nie pasuje, co mogłoby być lepsze, a co jest idealne, świetne i wgl cud miód ( #skromność).
Btw, czy takie z dupy wzięte tytuły jak tutaj mogą być? Bo taka koncepcja mi się spodobała :)
And drugie btw:
Bukowinko, tak, wyjaśni się dlaczego Agata umarła, choć będziesz musiała na to nieco poczekać ;) Ale zapamiętaj ten wątek, bo będzie istotny ( i przewidywalnyyy). Nie masz pojęcia jak się cieszę, że ci się podoba ^^
Wercia, jak widzisz miałaś rację XDD Tomuś się wpierniczył z butami w jej życie :D
Madison, komentarz otrzymałaś w szkole, więc you know, Bauhaus nicht zwiedziren i w ogóle xD and please, dude, when you write a comment, use "nazwa/adres URL" option ;) Nie musi być tego adresu, a ja jestem ciekawa jaką nazwę przybierzesz XD
No i zrobiła się z tego niezła litania.
Już kończę, spokojnie XD
Wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych Wam życzę <3 (a ten post to prezent od zajączka xD)
Kochająca Toma ;3