Chcę do liceum. No other way...
Nienawidzę niektórych osób, wszyscy fałszywi, za plecami tyłek ci obrabiają, a dla ciebie- miód!
Klasa- najmniej zgrana w świecie...
Ludzie... Nie wiem.. Jedna osoba zmienia wszystko...
jeden uśmiech
jedno spojrzenie
jedno słowo zamienione...
Nie wiem co się ze mną dzieje...
Wybaczcie moje roztargnienie, ale takie sytuacje już są...
Cała grupa się zerwała, teraz są przez to problemy, nikomu oprócz paru osób nie zależy żeby to naprawić jakoś...
Ale dobra, nieważne.
Jedna osoba...
Jedno dotknięcie... wiecie jak to przeszywa?
tak na wskroś
nie wiesz przez sekundę czy to twoje ciało, czy nie
Łapiesz się na tym, że wpatrujesz się w Jego piękne oczy
a gdy cię dotknie
to nie wiesz sama czy lepsze to, czy rozmowa
A kiedy smutek cię spowija, jak jakiś czarny żałobny kir
A On rozwesela...
to nie wiesz czy śmiać się czy płakac...
Nie ma to zbytnio sensu, ale to moje uczucia, moje osobiste przemyślenia...
Zróbcie z nimi co chcecie, ale prawa autorskie- MOJE! <3
Odcinek 36
O godzinie 16.30 cała nasza piątka
zgromadziła się w pokoju dziennym. Byłam blada, ale spokojna.
Długa rozmowa z Tomem na temat mojej odwagi i tego, że na pewno
sobie poradzę, no i że on będzie przy mnie, więc nie mam czego
się obawiać, poskutkowała moją obojętnością na strach.
Chłopcy spojrzeli na mnie uważnie.
-Gotowa?- spytał Georg
-A wy? - odpowiedziałam, na co oni
tylko roześmiali się lekko. Po chwili już byliśmy w lamborghini
Toma i jechaliśmy w stronę komisariatu w Berlinie. Mój chłopak,
siedzący za kierownicą, wyciągnął do mnie dłoń i mocno mnie
złapał. Ja natomiast patrzyłam przed siebie i tylko jego dotyk
stanowił moje zakotwiczenie w prawdziwym, realnym świecie...
Po 20 minutach, zbyt krótkich jak na
mój gust, dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do
drzwi wejściowych. Na spotkanie wyszedł nam inspektor Franz, jak
poinformowała nas jego odznaka przypięta w widocznym miejscu. Był
to wysoki mężczyzna z lekkim zarostem koloru kawy z mlekiem i taką
samą bujną czupryną. Chodził jak żołnierz, stawiał kroki
pewnie, jakby ktoś pociągał za sznurki u jego rąk i nóg.
-Pani Nowak? - spytał
-To ja. - odpowiedziałam
-Proszę za mną. - rzucił krótko –
Widzę, że przyjechała pani z pełną obstawą- dodał żartobliwie
z uśmiechem na twarzy
-Tak, ja bez tych czterech ochroniarzy
nigdzie się nie ruszam – odwzajemniłam uśmiech policjanta.
Weszliśmy do środka, gdzie przywitał nas sztab złożony z 5
policjantów. Franz kolejno przedstawił każdego z nich, ale
nazwiska wlatywały mi jednym uchem, a wylatywały drugim. Podeszłam
powoli do białej tablicy całej zawalonej jakimiś naklejkami,
karteczkami i zdjęciami.
Z przerażeniem rozpoznałam na nich
rozwaloną chatę w lesie, leśną drogę, Toma, mnie samą, a
wreszcie Klausa. Podpis pod zdjęciem mówił „Klaus Gleisig –
oskarżony o popełnienie gwałtu i pozostawienie na śmierć
Aleksandry Nowak oraz dręczenie i nachodzenie pokrzywdzonej i jej
chłopaka Toma Kaulitza”.
-Ma pan całą tablicę poświęconą
tej sprawie? - spytałam przez zaciśnięte gardło.
-Żeby to była tylko tablica... Nie
wie pani, ile teczek z dowodami wala się po całym naszym biurze, w
każdej szufladzie znajdzie się coś z napisem „Sprawa Aleksandry
Nowak przeciwko Klausowi Gleisigowi”.
-Aha.. - przytaknęłam cicho,
podeszłam do okna i oparłam się o parapet.
Cała drżałam ze strachu!
Jak mogłoby być inaczej? Po tym
wszystkim co przeszliśmy przez Klausa? Co mi zrobił?
Musiałam źle wyglądać, bo po chwili
podszedł do mnie Tom z kubkiem z wodą.
-Ola, dobrze się czujesz? - spytał
zmartwiony.
Sięgnęłam po kubek i upiłam łyk.
Drżały mi ręce, po wodzie rozchodziły się delikatne fale.
-Tak, wszystko OK. - powiedziałam
cicho i mało przekonująco.
-Słabo ci? - dopytywał chłopak
-Nie... Po prostu się boję... -
szepnęłam mu na ucho. Złapał mnie w talii, podniósł i posadził
na parapecie, tak że teraz patrzyłam mu prosto w oczy, które
mieliśmy na tym samym poziomie. Chwycił moje dłonie i przysunął
się jeszcze bliżej.
„Save me with your love tonight”
pomyślałam...
-Ola, jestem z tobą. Nie bój się,
nic złego nie ma prawa się stać. Myślisz, że pozwoliłbym, żeby
coś złego ci się stało? W życiu. Więc proszę się nie bać,
podnieść na mnie swoje śliczne oczy i uśmiechnąć się szeroko.
- powiedział, a ja nie mogłam się powstrzymać i mimo woli uśmiech
wpełzł na moją twarz.
-Pani Nowak, możemy porozmawiać? -
spytał inspektor Franz i podszedł do nas. Tom odsunął się ode
mnie troszkę, ale dalej trzymał mnie za ręce.
Nie jesteście w stanie sobie
wyobrazić, jak bardzo dodawało mi to otuchy...
-Tak?- spytałam
Franz przyjrzał mi się uważnie.
-Na pewno czuje się pani na siłach,
żeby z nim porozmawiać? - upewnił się
-Nie, ale... nie chcę dalej żyć w
strachu – szepnęłam, a policjant pokiwał ze zrozumieniem głową.
-Rozumiem pani obawy... Opowiem pani
teraz jak mamy zamiar przeprowadzić całą operację, dobrze?
-Zamieniam się w słuch –
powiedziałam
-Pani i pan Kaulitz wejdziecie do jego
celi sami, bez żadnego policjanta. Pani będzie miała wpięty w
kołnierzyk koszuli miniaturowy mikrofon, a pana – spojrzał na
Toma – wyposażymy w paralizator. Już nie raz i nie dwa musieliśmy
go używać na tym facecie, więc nie ma z tym żadnych problemów.-
przez twarz Toma przemknął uśmiech. - Skieruje pani rozmowę na
wiadome tory, a gdy usłyszymy potrzebne nam informacje, przekażemy
pani informację przez słuchawkę, którą będzie pani miała w
uchu.
-Całkiem proste – stwierdziłam
-Tak, tylko że musi pani powiedzieć
mu, że przyszła pani z własnej woli, żeby niczego się nie
domyślił.
-To akurat jest jasne. - mruknęłam
-Cieszę się – uśmiechnął się
Franz, a ja spłonęłam rumieńcem. - Kiedy będzie pani gotowa,
proszę dać nam znać. - powiedział uprzejmie i odszedł swoim
żołnierskim krokiem w stronę biurka.
-Tom, pójdę do toalety, dobrze? -
spytałam, a Tom, zamyślony, pokiwał mi tylko głową. Spytałam
jednego z policjantów o potrzebne mi pomieszczenie i po chwili
przemywałam twarz wodą. Oddychałam głęboko, nie chciałam się
rozpłakać, nie teraz.
Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam
numer Magdy. Jeden sygnał, dwa sygnały, trzy, cztery...
-Halo? - usłyszałam
-Madison...
-Ola! Bill mi już wszystko streścił,
mów jak się trzymasz? - spytała zmartwiona
-Nie wiem sama.. Boję się, okropnie
się boję, ale muszę to zrobić...
-Nakopałabym mu do czterech liter,
gdybym była teraz z tobą. - mruknęła ze złością dziewczyna –
A właśnie! Ola! Przekażesz coś Klausowi?
-Nie wiem... a co?
-Zaraz wyślę ci smsem, okej? Trzymaj
się, Nowak
-Ty też, Karwovsky – uśmiechnęłam
się i rozłączyłam.
Wyszłam z toalety i ruszyłam w stronę
Toma. Stanęłam obok niego, gdy poczułam wibracje mojej komórki.
Spojrzałam na ekran i wybuchłam niepowstrzymanym śmiechem. Wszyscy
popatrzyli się na mnie dziwnie, a ja krztusiłam się ze śmiechu.
Pokazałam Tomowi smsa, a on starał się nie roześmiać, ale
wkrótce również wybuchnął śmiechem. Pokazaliśmy wiadomość
także chłopakom, którzy zareagowali identycznie.
A treść smsa brzmiała:
„Przekaż mu to:
Guten Tag, dear Klaus, ich bin Magda.
Prepare your anus, ich habe siekierka!!!”
Gdy się uspokoiliśmy, powiodłam
wzrokiem po twarzach moich przyjaciół. Wszyscy we mnie wierzyli,
ufali, że mi się uda. Nie mogłam ich zawieść, a przede wszystkim
nie mogłam zawieść samej siebie. Zatrzymałam się na Tomie. On z
nich wszystkich wierzył we mnie najmocniej. Wiedział, że nie
zawalę, nawet gdy ja jeszcze się wahałam.
-Inspektorze Franz? - odetchnęłam
głęboko – Jestem gotowa. Możemy zaczynać.
________________________________________________________________________
Chyba wypowiedziałam się już na górze.
Chyba wypowiedziałam się już na górze.
Dziękuję wam wszystkim za komentarze...
Przepraszam, że z mojej strony nic.... Ale sami chyba widzicie jak to u mnie wygląda. Nic nie trzyma się kupy, wszystko lata i się nie układa, jak na złość...
W poniedziałek wybywam nad morze na 5 dni, więc... see you w czerwcu zapewne :***
Przepraszam, że tak urwałam :*
Przepraszam, że tak urwałam :*