Odcinek
39
Kiedy
w końcu przypomniałam sobie końcówkę poprzedniego wieczoru,
spostrzegłam, że Tom wpatruje się we mnie. Spojrzałam na niego
pytająco, a on uśmiechnął się słabo.
-Jak
się czujesz? - spytał zaspany
-Jakby
mnie ciężarówka przejechała – stwierdziłam krótko
-Kacyk,
moja droga, kacyk! - roześmiał się, a mi zapulsowała głowa.
-Tom,
mamy w domu jakieś tabletki na ból głowy? - szepnęłam
-Mam
aspirynę, zaraz ci przyniosę... - mruknął, a potem rozłożył
się wygodniej na łóżku – Ale teraz chcę, żebyś miała
nauczkę na przyszłość.
-Nigdy
więcej nie tknę waszego barku, obiecuję. - powiedziałam błagalnie
-O
nie, kochanie, tak łatwo nie ma!
-No
dobra... a gdzie masz tę aspirynę? - spytałam cicho
-Nie
powiem – uśmiechnął się szelmowsko
-No
dobra, sama poszukam – mruknęłam i wstałam z łóżka. Ledwo
stanęłam na nogach, ugięły się pode mną. Zatoczyłam się na
łóżko i po chwili leżałam w poprzek brzucha Toma. Chłopak ledwo
powstrzymywał śmiech.
-Oj,
Ola, Ola... ja nie mogę z tobą po prostu...
-Śmiej
się z nieszczęścia drugiego człowieka, śmiało! - powiedziałam
obrażonym tonem i podniosłam się na nogi. Stanęłam pewnie i
ruszyłam do drzwi. Nie trafiłam w nie jednak i przywaliłam z całej
siły czołem we framugę. Odleciałam od drzwi na przysłowiowe pół
kilometra i usiadłam na ziemi trzymając się za głowę. Czułam
jak rośnie mi guz. Z bezradności położyłam się na dywanie i
zachichotałam. Tom śmiał się już na cały głos. W końcu
uspokoił się na tyle, że podszedł do mnie i złapał mnie pod
ramiona, aby posadzić mnie na łóżku. Pogładził mnie delikatnie
po ręce, którą trzymałam na czole.
-Pani
Nowak, proszę się uspokoić i dać mi pójść po aspirynę samemu
– chichotał mój ukochany
-Panie
Kaulitz, droga wolna – zaśmiałam się w głos, przy czym poczułam
pulsujący ból po prawej stronie czoła. Tom zszedł, chichocząc,
na dół. Słyszałam jak opowiada chłopakom o tym, co się przed
chwilą zdarzyło. Georg i Gustav ryknęli śmiechem, a Bill zapytał
po chwili:
-Tom...
Czemu ona się upiła?
Tom
milczał. Chłopaki po chwili też ucichli.
-Chyba
wiem... - powiedział smutno Czarny
Już
więcej nic nie słyszałam, a po 5 minutach w drzwiach pojawił się
Tom. Miał nieodgadnioną minę. Na jego twarzy było widać
zmęczenie. Podkrążone oczy, a w nich smutek i bezradność.
Wydawał się być taki... oklapnięty. To dobre słowo.
Podszedł
do mnie z aspiryną rozpuszczoną w wodzie i woreczkiem lodu. Wypiłam
szybko roztwór, a chłopak przyłożył mi lód do opuchniętego
czoła. Poczułam chłód rozchodzący się po obolałej części
głowy, przyniosło mi to niewiarygodną ulgę. Tom co chwila
zmieniał położenie woreczka, patrząc mi przy tym prosto w oczy.
Przypomniało mi się, jak nie tak dawno to ja go opatrywałam...
Jego
wzrok mnie przeszywał. Czułam dreszcze przechodzące mnie całą.
Tylko on jeden tak na mnie działał. Nie panowałam nad odruchami
mojego ciała.
-Skarbie,
popatrz mi w oczy. Zobacz tą miłość. Ona jest tylko i wyłącznie
dla ciebie... - szepnął, a ja poczułam przebiegający wzdłuż
kręgosłupa dreszcz.
Pocałowałam
go delikatnie w policzek, a on przesunął się tak, że moje usta
dotknęły jego. Całowaliśmy się, jakbyśmy to robili pierwszy
raz. Czułam się cudownie, Tom sprawiał, że czułam się
bezpieczna, kochana i najważniejsza dla mojego mężczyzny...
Resztę
dnia przespałam, próbując zredukować skutki kaca, podczas gdy Tom
pojechał z chłopakami na spotkanie z Davidem Jostem- ich
menadżerem. *
Następnego
dnia – w sobotę – wstałam dość późno, około 13. Toma już
nie było, słyszałam za to śmiech chłopaków dochodzący z dołu.
Podniosłam się, przeciągnęłam, aż coś mi przeskoczyło w
kręgosłupie, zgarnęłam pierwsze lepsze ubrania i poszłam pod
prysznic. Dwadzieścia minut później schodziłam na dół. Poczułam
zapach gofrów i natychmiast pomyślałam: „a to chamy, nie
obudzili mnie na gofry!!!”. Lekko wkurzona weszłam do kuchni i
natychmiast zatrzymałam się zdziwiona.
Tom
stał przy opiekaczu do gofrów i męczył się właśnie z wylaniem
masy tak, aby nie ochlapać całego siebie i kuchni przy okazji. Obok
niego stał talerz pełen gofrów z truskawkami, miodem i co tam
jeszcze wymyślił. Bill, Georg i Gustav siedzieli i już wcinali.
Odchrząknęłam.
-O,
kochanie, jesteś! - powiedział Tom, podszedł do mnie i pocałował
mnie delikatnie. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Czemu
się tak podlizujesz dzisiaj? - spytałam
-Podlizywać?
Ja? Nie mogę zrobić ukochanej dziewczynie gofrów na śniadanie? -
spytał z niewinną minką. Już wiedziałam, ze coś się stało...
-Co
nabroiłeś, no mów – powiedziałam i oparłam ręce na biodrach,
spoglądając na mojego chłopaka wojowniczo.
-Zaraz
tam nabroiłeś... - mruknął. Spojrzałam na niego wyczekująco. -
No dobra... ale nie gniewaj się, dobrze?
Skinęłam
głową, żeby mówił.
-W
zasadzie to są dwie sprawy...
-Aż
dwie? - jęknęłam
-Aha...
- powiedział marudnie – Jedna to to, że... zgubiłem gdzieś
twoje kolczyki... - powiedział cicho
-CO?!-
krzyknęłam – Ale chyba nie te komunijne, od babci?!
-No
te... - szepnął – Położyłaś je na szafce, a ja niechcący je
stamtąd strąciłem... Jeden znalazłem, ale drugi jakby gdzieś
wsiąkł, przepraszam cię, Ola, nie chciałem go zgubić....
W
oczach stanęły mi łzy. Moje kolczyki, jedyna pamiątka, jaka
pozostała mi po babci...
-Rozumiem,
Tom... - powiedziałam ze ściśniętym gardłem – Dobrze, że mi
powiedziałeś...
-Nie
jesteś zła? - spytał niczym małe dziecko
-Nie,
nie jestem zła... - powiedziałam i usiadłam obok Gustava. Tom
postawił przede mną talerz, na którym ułożył z truskawek „I'm
sorry”. Pochyliłam się, aby włosy zakryły mi twarz i pozwoliłam
łzom popłynąć.
Te
kolczyki, to była jedyna pamiątka po mojej babci, która zmarła,
gdy miałam 10 lat. Pamiętam, jak dała mi je na Komunię.
Powiedziała wtedy „pamiętaj, że to nie materialne rzeczy,
prezenty, które dostajesz, są ważne. Najważniejsze jest to, ze
przyjmujesz Pana Jezusa do swojego serca. A kolczyki to tylko symbol.
Kiedy będziesz je nosić, to tak jakbym była przy tobie.”
To
było w moją Komunię. Gdy obchodziłam rocznicę, babci już ze mną
nie było.
Dlatego
były one dla mnie tak cenne. Nie przedstawiały wielkiej wartości
materialnej, ale chodziło o to, że babcia była ze mną, nawet gdy
jej nie było. Sentymentalna wartość przerastała materialną.
-Ola...
- powiedział Tom i podniósł moje włosy do góry – Nie płacz,
proszę, nie chciałem tego kolczyka zgubić...
-Tom,
nie jestem na ciebie zła, tylko mi smutno... - mało powiedziane!
„Smutno” nie oddawało tego, co czułam, ale po co miałam go tym
martwić, już i tak się obwiniał.
-Przepraszam
cię, wiedziałem, ze one są dla ciebie ważne, powinienem był
uważać...
-Tom,
jeśli upadły w domu, to na pewno się kiedyś ten brakujący
znajdzie...- powiedziałam, a on poczuł się pewniej. - Była
jeszcze jedna sprawa, prawda?
-Tak,
ale to już mniej ważna. Wczoraj, na spotkaniu, David zgodził się
ostatecznie na naszą propozycję, żebyś zaśpiewała z nami
podczas wakacyjnej trasy. Nie będzie cię promował, jako ciebie,
tylko jako „nową członkinię Tokio Hotel”. Doszedł do wniosku,
że to może wpłynąć na nasz wizerunek czy coś. - Tom wzruszył
ramionami – Ale jest warunek. Po świętach się z nim spotykamy,
jeśli nadal tego wszystkiego chcesz, to pojedź z nami, David chce
na żywo usłyszeć jak śpiewasz. Musisz go zachwycić, bo
powiedział, że jeśli go wkręcamy, to nie ma szans na nowy
kontrakt na płytę... - powiedział, a w kuchni zapadła cisza.
*
* * * *
- menadżer to jedyna forma tego słowa, jakiej mi nie podkreśla open office
Witam
:)
Na temat tego odcinka nic nie powiem, bo mógłby być lepszy, ale nie umiem napisać go lepiej, mimo ze próbuję.
Na temat tego odcinka nic nie powiem, bo mógłby być lepszy, ale nie umiem napisać go lepiej, mimo ze próbuję.
Mam
nadzieję, że wam się podoba <3
Nigdy
jeszcze nie widziałam tylu komentarzy! Jestem z was dumna!
Proszę,
trzymajcie tak dalej!!!
Natallie'n
N → Witam w gronie czytelników!
Wiem,
że go przesładzam, ale wierzę, że tacy mężczyźni są jeszcze
na świecie. Jako gatunek zagrożony, ale są xD
miloscjestsilna
→ Też bym chciała być na jej miejscu, pomijając te słabe
chwile ;) Ale mi się miło zrobiło, jak napisałaś, ze umiem
wspaniale pisać... Rany, ale mi fajnie <3
Aliens
Forever → Zaiste, mam prawo go przesładzać i wręcz to lubię, bo
(patrz odpowiedź do Natallie'n N )
Doniaaaa
→ A idź ty, wypociny to są tutaj! Śmiało, możesz mi skopać 4
litery, może napędzisz mi weny xD
A.
Marzycielka → dodało się :) Ja tak gadam, bo wiem, że mogłabym
pisać lepiej, ale są odcinki, kiedy po prostu SIĘ NIE DA. Wiesz co
mam na myśli? :)
Hana
→ Si, dostałam się! <3 I zacieszam, bo gdybym się tam nie
dostała, to bym nie wiem co zrobiła, bo to jedyna klasa, która mi
pasuje w całym mieście ^^
Tomuśka*
→ Kochana, no nareszcie wróciłaś!!! Proszę bardzo, next ^^ A
komentarz u ciebie napisałam, więc nie jest słabo!!! I jak
będziesz tak gadać, to cię pobiję!
I
co więcej, kochani... Przepraszam za zastój w komentowaniu, tak
jakoś wyszło... Postaram się w najbliższym czasie nadrobić!
Słoneczka
(ale bez przesady, bo jak ostatnio upały były, to ja się czułam
jak skwarek, nie wiem jak wy) i opalenizny!
<3