sobota, 23 sierpnia 2014

Odcinek 41 - "ruszyłam za nim, pełna obaw, ale z uśmiechem wywołanym jego słowami na twarzy"

Dla was, kochani, za to ogromne wsparcie, które od was często otrzymuję w komentarzach :*



Odcinek 41


Po całej nocy śpiewania ledwo mówiłam i stałam na nogach, ale jakoś dowlokłam się do naszego pokoju. Spojrzałam na zegarek – 3:57. Prawie czwarta rano. Miałam jakieś trzy godziny na sen przed podróżą. Śpiewałam bez przerwy od godziny 19:30 do 3:30, czyli koło 7 godzin. Potem została mi jeszcze tylko okładka do skończenia i mogłam iść spać. Miałam ogromną nadzieję, ze Tom będzie się cieszył z mojego prezentu.
Bill komentował momentami moją technikę, mówił np. „Tutaj nie wyciągaj tak wysoko, nie dajesz rady, brzmi jakbyś piszczała” albo „Świetnie, naprawdę, ale zejdź jeszcze troszkę niżej”.
Chłopak przysnął około pierwszej, więc dalej kończyłam już sama. Kiedy przykryłam go kocem, mruknął „Ola, piękny masz głos...” i zachrapał.

Weszłam do pokoju, schowałam płytę do torebki i położyłam się koło Toma.
-Mmm, gdzie byłaś? - mruknął chłopak
-Obudziłam cię? Śpij dalej... - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie
-Nie, obudziłem się kiedy zobaczyłem, że cię nie ma, jakoś z godzinę temu...
-Dowiesz się we wtorek, co robiłam – uśmiechnęłam się, wtuliłam się w jego ramię. Objął mnie mocno, aż czułam, jak bije jego serce. Zrobiło mi się ciepło i przyjemnie. Zamknęłam oczy i szybko usnęłam kołysana do snu rytmicznym biciem serca mojego ukochanego chłopaka.

*
*
*

-Ola... Ola, wstawaj, kochanie... Trzeba było spać w nocy, teraz trzeba wstać... - słyszałam słowa Toma, a po chwili krótki, słodki pocałunek na ustach mnie rozbudził. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że mój chłopak jest już ubrany.
-A ty co, kiedy się ubrałeś? - spytałam jednocześnie przeciągając się
-Dawno. Nie mogłem spać. Strasznie się cieszę, że jedziemy RAZEM do naszych rodziców- mówił podekscytowany, podkreślając słowo „razem”, aż zachciało mi się śmiać.
-Ja też, ale musimy tak wcześnie wstawać? - spytałam mrukliwie i położyłam się z powrotem pod kołdrą. Tom brutalnie ją ze mnie ściągnął.
-ZIMNO! - pisnęłam, a on na to wziął mnie na ręce i mocno przytulił
-Tak lepiej? - spytał ciepło
-Yhm... daj lepiej jakąś swoją bluzę. Nie możesz mnie dźwigać ciągle...
-Jesteś tak lekka, że nawet nie czuję, że cię niosę – zaśmiał się -A swojej nie możesz?
-Wolę twoją... - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech i podał mi swoją bluzę. Wciągnął mi ją przez głowę i jeszcze raz mocno mnie przytulił.
-A ja kocham, kiedy chodzisz w mojej bluzie... - szepnął – Leć zjeść śniadanie, ja dopakuję wszystkie walizki.
-Dobra, dobra.. Kochany jesteś, wiesz? - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek
-Wiem – powiedział dumny z siebie, a ja tylko przewróciłam oczami. Kocham tego ułoma. Nieważne, co robi ani jak się zachowuje.
Zjadłam szybko przygotowaną przez siebie bułkę z serem żółtym, pomidorem i sałatą, wypiłam sok pomarańczowy i pobiegłam na górę. Szybko umyłam zęby, aby schować szczoteczkę do walizki i ubrałam się w długie, szare dresy oraz top, na który narzuciłam bluzę Toma. Nie chciałam ubierać nic innego, nie myślałam o tym, że tak zobaczy mnie jego mama po raz pierwszy. Kompletnie zapomniałam o tym, żeby zadbać o strój. Związałam włosy w luźnego koka, spakowałam brakujące drobiazgi i zeszłam za Tomem na dół.
Z łzami w oczach podeszłam do Georga i Gustava.
-Chłopcy, życzę wam wesołych świąt i wszystkiego co najlepsze w nowym roku... Na pewno nie przyjedziecie do Wrocławia? Znajdziemy dla was miejsce...
-Nie, Ola, dzięki za zaproszenie, ale nie.
-No dobra, to mam nadzieję, ze przyszłego Sylwestra spędzimy już razem, w piątkę.. Może nawet więcej osób...
Pocałowałam każdego z nich w policzek i przytuliłam mocno.
-Tom, nie patrz na mnie tym wzrokiem zabójcy, proszę! - powiedziałam do Toma, bo jego wzrok to dosłownie zabijał. - Wiesz, że to moi przyjaciele, przywiązałam się do nich, ale kocham tylko ciebie-szepnęłam mu na ucho
-Dobra, niech będzie...- mruknął i mnie mocno uściskał
-Jestem tylko twoja, na zawsze, Tomi
-Wiem, nikomu cię nigdy nie oddam...
-Nie szepcze się w towarzystwie! - przerwał nam Bill
-Jak nie chcesz, żeby Toma wzrok spalił G'sów, to wiesz... - powiedziałam, na co chłopaki wybuchli śmiechem.
Wiem, że są dziewczyny, które wściekają się na swoich chłopaków o rzekome „traktowanie jak rzecz” po słowach „jesteś moja”. Ja to odbieram zupełnie inaczej.
Kiedy Tom mówi, że nikomu nigdy mnie nie odda, to czuję się jakby obiecywał mi wieczną miłość. Ja jestem jego, ale i on jest mój.
Złapałam Toma za rękę, a w drugą wzięłam walizkę, po czym oboje ruszyliśmy w stronę samochodu, wcześniej oczywiście ubierając się w kurtki, bo od paru dni trzymał niemalże 10-stopniowy mróz.
-Ola, zostaw tę walizkę, ja ją zaniosę. - powiedział Tom
-Nie jestem aż taką sierotą, żeby walizki nie móc zanieść – uśmiechnęłam się do niego, a on już się nie sprzeczał, tylko puścił moją rękę i wyjął mi rączkę od walizki z dłoni.
-Tom! -krzyknęłam
-No co, ja jestem facetem i to ja będę nosił ciężkie rzeczy. - stwierdził z tym swoim szelmowskim uśmiechem
-Ale ja potrafię sama... - powiedziałam smutno
-Wiem, że potrafisz, ale ja jestem silniejszy i to ja będę nosił ciężkie rzeczy.
-Nie wygram z tobą? - spytałam
-Nigdy – mrugnął do mnie
-No niech ci będzie... - poddałam się, a on tylko uśmiechnął się do siebie i wsadził wszystkie bagaże do auta. Po chwili przydreptał Bill ze swoimi wielkimi walizami i nieszczęśliwą miną. Jego bagaż też powędrował do samochodu, tak jak po chwili my sami. Tom usiadł za kierownicą, ja obok niego, a Bill od razu rozłożył się na tylnym siedzeniu. Lamborghini ruszyło, szybko zostawiając Berlin za sobą.
-Tom... Jak długo jedzie się do Loitsche? - spytałam sennie
-Tyle, że zdążysz trochę pospać – uśmiechnął się mój ukochany
-Ale ja lubię patrzeć, jak prowadzisz...
-Będziesz 1,5 h patrzeć, jak prowadzę?
-Tak krótko? - zdziwiłam się – To po co wyjeżdżaliśmy o 7:00?
-Żeby więcej czasu spędzić w Loitsche i żeby szybciej opuścić dom-stwierdził poważnie, a ja poczułam ciepło rozlewające się po moim ciele.

Pamiętał, jak bardzo dom kojarzy mi się z przykrymi wydarzeniami i jak mi zależy na opuszczeniu go na pewien czas. Naprawdę musi mnie kochać... Chociaż czasem sama w to wątpię. Nie jestem specjalnie atrakcyjna, wiem o tym, ani błyskotliwa, ani wygadana, ani dowcipna. Jedyne co potrafię, to przyciągać kłopoty. A on mimo wszystko jest przy mnie. On- mój ideał. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego partnera, jest wszystkim, co uwielbiam w mężczyznach: uosobieniem romantyczności, troskliwości, siły i opieki.
Czasem budzę się w nocy tylko po to, żeby sprawdzić czy on naprawdę obok mnie jest, czy to wszystko mi się tylko nie śni. Nie wierzę we własne szczęście. Czym na nie zasłużyłam?

Oparłam się ręką o drzwi i patrzyłam na Toma. Pewność jego ruchów, kiedy zmieniał biegi, gdy przełączał kierunkowskazy, gdy zaglądał do lusterek, żeby sprawdzić sytuację na drodze... Był ostrożny, ale wolałam nawet nie patrzeć na prędkościomierz. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, wpatrując się w niego jak w ósmy cud świata...

-Ola, wstajemy! Zaraz będziemy na miejscu, a chciałaś zobaczyć jak wjeżdżamy do miasteczka – usłyszałam głos Toma.
Szybko podniosłam powieki i wyjrzałam przez szybę. Tablica z napisem „Loitsche” zbliżała się szybko, aby po chwili zniknąć z naszego pola widzenia.
Nagle uderzyła mnie perspektywa spotkania z matką mojego chłopaka, o której dotąd słyszałam tylko w opowieściach. Zbladłam.
-Tom, a jeśli twoja mama i ojczym mnie nie polubią?
-Oj, na pewno cię polubią – powiedział z przekonaniem
-Ale popatrz, jak ja wyglądam, mogłam bardziej zadbać o to, co na siebie wkładam, twoja mama weźmie mnie za obdartusa- wyrzucałam z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego
-Przyhamuj, Ola! -zaśmiał się Tom przejeżdżając obok znanego wszystkim fanom TH przystanku. Po chwili zatrzymał się obok skromnego domku.
-Tom, ja nie mogę, ja nie pasuję do ciebie, twoja mama na pewno uzna, że jej pierworodny powinien być z kimś lepszym...
-Ola, jeszcze raz powiesz, że nie pasujesz do mnie, to cię walnę, mimo że kobiet nie biję – zagroził mi Tom – Jesteś idealna, piękna, inteligentna i na pewno spodobasz się mamie. Ona szanuje moje wybory. Więc proszę się uśmiechnąć pięknie i pójść ze mną przywitać się. - złapał mnie za rękę i ruszyłam za nim, pełna obaw, ale z uśmiechem wywołanym jego słowami na twarzy...


_________________________________________________________________

No, kochani, to jest koniec odcinka, bo lubię trzymać w napięciu. Trochę się z nim spóźniłam, ale chorowałam, a to nie sprzyja jednak pisaniu :C 
Jestem dumna z tego momentu z bluzą, naprawdę. Jak sama to czytam, to aż mnie ciary przechodzą, chciałabym, żeby mój chłopak w przyszłości, a potem mąż byli właśnie tacy, opiekuńczy, troskliwi, kochani po prostu (oj, się rozmarzyłam)...

No nic, komentujcie, bo sprawia mi to ogromną radość, czytanie waszych komentarzy :*

Wasza na zawsze
Kochająca Toma ;*

4 komentarze:

  1. Witam! Długo mnie tu chyba nie było. No cóż, życie cioci rocznego dziecka nie jest takie korolowe, gdy mieszka z tobą, ale i tak go kocham :)
    Odcinek jak zwykle wysoko jakościowy, jest git xp
    Mi też spodobał się ten moment z bluzą. Olka to straszna panikara ^^. Ale nie mi to oceniać, bo boję się odezwać do własnej ciotki.
    Ogółem jestem zadowolona z tego opowiadania.
    Życzę Ci kochana dużo veny, zdrowia i szczęścia w nowym roku szkolnym;
    ~Naxika (Natallie'n)

    Ps. Pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja też właśnie choruję, zapalenie oskrzeli się na mnie uwzięło ;(
    hmmm... mi się aż łezka zakreciła, dzisiaj takich chłopaków spotkać, to naprawdę rzadkość ;( ale masz rację, fajnie by było mieć kogoś takiego ;)
    zwłaszcza było mi tak smutno bo Ola...aż jej zazdroszczę ;P
    wena, mi tego potrzeba ;)
    ty zawsze lubisz mi robić na złość z tymi zakończeniami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że jesteś już zdrowa ! :)
    Wybaczam Ci to lekkie opóźnienie ;D ;**
    Do odcinka to tak ... świetny ! bardzo fajnie się go czytało ;)
    Nadal bardzo zazdroszczę ich tej miłości ahhh <3
    Mam nadzieję, że Ola spędzi wspaniałe święta w gronie najbliższych i że Tomowi spodoba się w Polsce ;) oraz , że spodoba mu się prezent Oli ;)
    Cóż mogę jeszcze napisać .. w sumie to odcinek był spokojny ;)
    Mogę tylko powiedzieć tyle, że uwielbiam, kocham i w ogóle co najlepszee, Twoje opowiadanie i czekam na nowy odcinek !! <3

    Ps. Przepraszam, że dziś tak krótko, ale jestem tak zmęczona nieprzespanymi dwoma nocami, że masakra :(

    Buuziaaki ;*****

    OdpowiedzUsuń
  4. To znowu ja .. przybyłam z informacją ;)
    U mnie nowy odcinek ;)
    Zapraszaam ;) ;*****

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.