wtorek, 26 sierpnia 2014

ONE SHOT - "O jedno słowo za dużo"

To jest ONE SHOT, nie odcinek opowiadania!
Mam nadzieję, że dostrzeżecie, co chciałam podkreślić i uwypuklić, niektórym może uświadomić. Proszę, wyraźcie swą opinię w komentarzach.
A kto nie czytał odcinka 41, to odsyłam w dół, proszę państwa!
Chciałam wstawić coś 1.09, w urodziny bliźniaków, ale nie wiem czy się wyrobię, a takiego czegoś jak to, to raczej nie wypada ;)

Soundtrack, lepszego nie znajdę aktualnie, może wam się uda wczuć :* 



Zapraszam was,  na one shota, pt:


"O jedno słowo za dużo"

-Jesteś kompletnym debilem, Kaulitz! - krzyknęła Ann i wybiegła z naszego mieszkania. Mojego i jej. Wspólnego.
-I kto to mówi? Panna, która dała się omamić Kaulitzowi! - krzyknąłem za nią.

Fakt, zakochała się we mnie. Ale nie tylko ona padła ofiarą amora. Kochałem ją, byliśmy razem już 9 miesięcy. Zamierzałem się jej oświadczyć...

Ann Muller.
Jak ją poznałem? Banał.
Letni dzień, plaża w Los Angeles.
Ja i mój brat na leżakach, nagle podchodzi do nas piękna blondynka i pyta, czy możemy popilnować jej rzeczy, bo chciałaby iść popływać. Jej niebieskie oczy przeszywają mnie na wskroś.
Oczywiście się zgadzam.
Nasza znajomość od początku była pełna miłości. Ja starałem się dla niej, zabierałem ją na romantyczne spacery, do kin, kawiarni, a ona dziękowała mi za wszystko już samym byciem obok. I to wystarczało.

Byłem szaleńczo zakochany.

Zamieszkaliśmy razem i wszystko było cudownie, dopóki nie rozbiłem tego cholernego wazonu, pamiątki Ann po pradziadku.
Wściekła się, powiedzieliśmy parę niemiłych słów. A teraz wybiegła z domu.

Stałem chwilę w przedpokoju, ale miłość zwyciężyła moją dumę. Wybiegłem za dziewczyną.
-Ann! Ann, kochanie, przepraszam cię! - krzyknąłem, wybiegając na ulicę, gdy ujrzałem postać zbroczoną krwią, która leżała bez ruchu przy krawężniku. Szybko podbiegłem, chcąc pomóc, gdy ujrzałem złote włosy i zgrabną figurę.
-Ann! - krzyknąłem i delikatnie przewróciłem moją dziewczynę na bok.
-Tom – szepnęła
-Ann, przepraszam, przepraszam za ten wazon, nie chciałem go rozbić, przepraszam – mówiłem jednocześnie wybierając numer pogotowia.
Szybko opisałem sytuację i patrzyłem w gasnące oczy mojej miłości.
-Ann, proszę, zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie! - płakałem, a ona jedną ręką otarła mi łzy.
-Tomi. Dasz sobie radę. - szeptała cicho z bólem – Kocham cię... - ściszyła głos
-Ann, też cię kocham, słyszysz! Kocham cię jak wariat, do jasnej cholery, nie możesz mnie zostawić samego! - moje łzy kapały na jej twarz. Z trudem podniosła rękę i dotknęła mokrych strużek na moich policzkach. Pogłaskała mnie delikatnie.
-Tomi... - szepnęła ostatnimi siłami – Zawsze będę cię kochać...
-Ann, proszę! Nie zostawiaj mnie! Ann!!! - krzyczałem jak wariat, a łzy dalej spływały po mojej twarzy.
Słyszałem głośne bicie mojego serca, a w gdzieś poza nim odgłos jadącej na sygnale karetki.

Za późno.

Czułem, że cały świat znika. Mój zamykał się do mojej ukochanej Ann.
Czuliście to kiedyś? Nikomu tego nie życzę.
Stawiasz wokół swojego umysłu mur z bólu, przez który nikt się nie przebije. Odgradzasz się od wszystkich i każdego z osobna.

Patrzyłem na nieruchomą, poszarzałą twarz dziewczyny. Dziewczyny, z którą chciałem założyć rodzinę, ożenić się. Mieć dzieci.
Los odebrał mi to w jednej chwili.
Pocałowałem moją maleńką w usta, które już zaczynały chłodnieć i patrzyłem na nią. Nic więcej, tylko patrzyłem.
Chciałem ją zapamiętać, wyryć sobie jej twarz w umyśle, aby zawsze przy mnie była.

Sanitariusz powiedział tylko „Przykro mi”.
A jak do cholery ma ci nie być przykro?!
To przez nich!
Przeze mnie?

* * * * * * * * * * * * *

Prezenter jeszcze raz poprawił krawat, wyprostował się, odetchnął głęboko i po znaku danym mu przez kamerzystę, przybrał zaskoczoną a zarazem smutną minę.
-Panie i panowie, mamy szokujące wieści!
Samobójstwo popełnił Tom Kaulitz, gitarzysta sławnego niemieckiego zespołu Tokio Hotel!
Młody Niemiec niedawno cierpiał z powodu śmierci swojej ukochanej, Ann Muller, młodej ekonomistki z Los Angeles, która została potrącona przez motocyklistę niemal na progu ich wspólnego domu. Człowiek ten nadal nie został ujęty. Kaulitz wpadł w depresję, zaczął bywać w szemranym towarzystwie, aparaty naszych fotografów zarejestrowały nawet regularnie pojawiające się szramy na przedramionach mężczyzny. - operator pokazał zdjęcia Toma zasłaniającego się przed paparazzi i tym samym demonstrującego rany. Mężczyzna był wychudzony, zarośnięty, a jego oczy przypominały bezdenną studnię rozpaczy. - Został znaleziony w czwartek rano z podciętymi żyłami w łazience. Mówi się, że miał ze sobą zdjęcie swojej zmarłej dziewczyny. Brat gitarzysty, Bill Kaulitz, odmówił wygłoszenia oświadczenia do fanów. Aktualnie, razem z pogrążonymi w żałobie przyjaciółmi i rodziną przygotowują pogrzeb Toma. Nasi fotoreporteży postarają się przygotować dla państwa ekskluzywną relację z tego wydarzenia, a tymczasem łączymy się bólu i żałobie z rodziną i przyjaciółmi Toma Kaulitza. Najwyraźniej sława nie uchroni nikogo przed bólem straty.
A teraz czas na wiadomości sportowe (...)

6 komentarzy:

  1. Ejj ! to było okropnie smutne !
    Jak ona umierała .. oczy mi się zaszkliły . Okropna jesteś ! Nie możesz pisać takich przykrych rzeczy !!
    Smutne , a zarazem piękne. Piękna miłość , która skończyła się tragicznie .. Ahh ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to piękna opowiesć, bardzo romantyczna...ale ja jestem trochę dziwna a w tym kierunku, szczególnie po przeczytaniu ksiażki o trupach i sposobach grzebania ciał w różnych kulturach... i trochę inaczej na to patrzę, przez co dziwi mnie np. czemu on jej nie ratował...
    Ale pomijajac moja nienormalność, to piękny tekst.

    Ech, rok temu też szłąm do pierwszej liceum ;) aż za dobrze wiem, jak to jest. Ale pociesz się, w drugiej podobno jest gorzej, łatwiejsze jest tylko to, że to juz twój "rewir", dobrze znasz szkołę. I zasady w niej.
    Ja jestem na humanie, i myślę z włąsnego doświadczenia, że na polaku będziecie dużo pisać. I w ogóle nie ma już gramatyki. Ode mnie wymagano trochę pamięciówki i dużo rozumienia i logicznego myślenia. Matematyka wymaga głównie skupienia i powtarzania ;) Nie wiem jak przyrodnicze, bo one były traktowane po macoszemu u mnie. Ale wrzesień i październik nie są złe, gorzej jest pod koniec semstru, gdy widzisz efekty swojej pracy...
    Ale za to w liceum są fajni ludzie
    Obys trafiła tak samo dobrze jak ja ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez cały czas czytania ledwie co oddychałam. Masakra.
    Ta opowieść trochę mi się kojarzy z historią Romea i Julii, on popełnił samobòjstwo po stracie ukochanej. No ale Romeo nie był gitarzystą niemieckiego zespołu ;)
    Smutne no, smutne...

    Jeśli chodzi o odcinek 41, to czytałam, tylko nie pozostawiłam komentarza bo chciałam go pozostawić dzisiaj, od razu powiadamiając cię o nowym odcinku na blogu, ale jednak ty mnie wyprzedziłaś ;D
    A więc, nadrabiam.
    Odcinek świetny, jak zwykle.
    Tom słodki, jak zwykle.
    Ola kochana, jak zwykle.
    Brak jakichkolwiek mocno zauważalnych błędów, jak zwykle.
    No i pięknie napisane, jak zwykle.

    look-into-my-heart.blogspot.com

    No i nie zawódź się na temat mojego bloga, bo w LA akcja się trochę bardziej rozkręci, tyle mi jest dozwolone ci zdradzić ;D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z koleżanką powyżej. Podobne do historii Romea i Julii.
    No piękne poprostu. Popłakałam się. Najpierw jak umarła Ann a potem gdy umarł Tom.
    Może to dziwne ale jednocześnie nienawidzę takich smutnych historii a z drugiej strony je kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaaam ;)
    Przybywam z informacją ;) u mnie pojawił się mój pierwszy w życiu One Shot ;)
    Zapraszam do przeczytania ;)
    Buziaaaki ;*

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.