Wow...
Zaczynamy czwartą dziesiątkę ;)
Dzięki, że jesteście...
<3
Soundtrack :)
Ewentualnie drugi, smutniejszy, ale przepiękny...
Odcinek 31
Dni mijały, spadł pierwszy śnieg, z którego cieszyłam się jak dziecko. Razem z chłopakami lepiliśmy bałwany, rozegraliśmy parę bitew na śnieżki, jednym słowem - zachowywaliśmy się jak dzieci. Jakbyśmy znaleźli drogę do krainy dzieciństwa.
Podczas naszych bitew Tom zawsze stawiał na swoim, aby być ze mną w jednej drużynie. Często z tego powodu przegrywaliśmy, bo zamiast rzucać w chłopaków, zaczynał mnie całować, ale nie zależało nam na wygranej. A pocałunek w otoczeniu wirujących płatków śniegu jest czymś niesamowitym... i wartym nawet tygodnia zmywania.
Tydzień przed świętami zadzwoniłam do mamy. Chciałam ją o coś poprosić.
-Halo?
-Hej mamo..
-Ola! Co tam u ciebie, córeczko?
-U mnie wszystko dobrze, a u was?
-Od tygodnia spokojnie, tata ma w pracy luz i połowę czasu spędza w domu, prawdopodobnie będzie tak aż do 28 grudnia. Bliźniaczki nieźle radzą sobie w szkole, Marysia dostała ostatnio 5 z chemii...
-Wow! W końcu zrozumiała o co chodzi z kwasami?
-Tak, jeden z kolegów z klasy jej wytłumaczył o co chodzi i z odpowiedzi dostała 5.
-"Kolegów" - zaśmiałam się, a po chwili zawtórowała mi mama
-A jak o kolegach mówimy, co u twojego Toma?
-Wszystko wspaniale - uśmiechnęłam się sama do siebie - I wiesz, mamo, chciałabym cię o coś poprosić...
-Śmiało, pytaj.
-Czy mielibyście coś przeciwko temu, żebym przyjechała do was dopiero na pierwszy dzień świąt, nie na Wigilię? Tom nie da rady zrezygnować z tradycyjnej kolacji z rodziną, a ja ... nie jest to dla mnie aż tak ważne, najbardziej zależy mi na tym, żeby spędzić z nim czas. To jak, zgadzasz się? - spytałam przestraszona
-Hmm... jasne, że się zgadzam! - odetchnęłam z ulgą - wiem jak to jest, gdy się zakochasz... rozumiem cię świetnie. I kiedy zaczęłaś mówić o tym, że chcesz przyjechać dopiero 25., wiedziałam, ze ma to związek z Tomem.
-Chcę żebyś go wreszcie poznała, jest wspaniały, naprawdę, nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo idealny jest...
-Dobrze, Oluś, ja kończę, prezenty dla ciebie będą jak zawsze pod choinką.
-Okej, kocham cię, mamo...
-Ja też cię kocham, do zobaczenia!
Trochę poskakałam sobie z radości i szczęśliwa pohasałam do Toma. Kiedy w podskokach do niego przybiegłam i rzuciłam się w jego ramiona, zaczął się śmiać.
-Tom, mogę z tobą pojechać do twoich rodziców! - krzyknęłam z radością, a on tylko rozciągnął usta w uśmiechu i mocno mnie uściskał.
-Świetnie! Spędzimy święta razem!
-Ale możemy na pierwszy dzień świąt pojechać do mnie? Wiesz, wyjedziemy wcześnie rano w wigilię wigilii i spędzimy całe 2 dni u was, potem do Nowego Roku posiedzimy w Polsce, poznacie moich przyjaciół, muszę cię poznać z Patrycją, tylko nie zakochaj się w niej, no i rzecz jasna.. - Tom zaczął mnie całować...
-Musisz zawsze tyle gadać? Jasne, że się zgadzam... - wykrztusił śmiejąc się, na co uśmiechnęłam się do niego szczęśliwa.
Moje zmiany nastroju mnie przerażały. Jednego dnia byłam po prostu gorsza niż Kłapouchy, a drugiego z kolei rozsadzała mnie niewytłumaczalna radość... To było chore. Może coś jest ze mną nie tak?
-Wiesz... - zamyśliłam się - jednak trochę się boję...
-Czego, głupku? - spytał zdziwiony
-Tego, że twoja mama mnie nie polubi, że mnie nie zaakceptuje, tak samo Gordon... Poza tym nie wiem czy wasze święta wyglądają jak nasze, pewnie coś mi się pomiesza...
-Wyhamuj! Strasznie dzisiaj jesteś gadatliwa... - uśmiechnął się słodko - Moi rodzice na pewno cię polubią, nie da rady, żeby było inaczej, a co do świąt, to już ci mówię, jak to jest w naszej rodzinie.
Okazuje się, że święta rodziny Kaulitz niewiele różnią się od świąt rodziny Nowaków.
Jedyną różnicą jest to, że chłopaki bardzo lubią pieczoną gęś, której ja nie znoszę, ale nie jest to jakiś wielki problem. Jak to się mówi: "we can get through it without problems".
Podczas tej rozmowy dowiedziałam się, że Tom jest ateistą. Nieco mnie to zmartwiło. Trochę głupio się przyznać, nawet przed samą sobą, ale miałam taką nadzieję, że... ja i Tom będziemy razem tak na zawsze, że któregoś dnia potwierdzimy to, przysięgając przed Bogiem wieczną miłość.
-Od jak dawna nie wierzysz w Boga? - spytałam nieco zmartwiona
-Od jakichś 3-4 lat, nie pamiętam dokładnie... To nie jest tak, że nie wierzę w Boga. Nie wierzę w Kościół, o. Ale że Kościół uznaje takich jak ja za ateistów... To już ich sprawa - mrugnął do mnie
-Ale masz za sobą jakieś sakramenty?
-No tak, komunię i bierzmowanie.
Odetchnęłam z ulgą. Skoro ma bierzmowanie, to dalej pójdzie już z górki, tylko trzeba mu pokazać, że Kościół nie jest taki zły. Ale to jeszcze nie teraz, mam czas, jesteśmy młodzi.
-To dobrze... - uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie badawczo- Co?
-A czemu tak wypytujesz? - uśmiechnął się zawadiacko
-Yyy.... -wykrztusiłam
-Masz jakieś plany związane ze mną? - zacisnął usta, ledwo powstrzymywał śmiech
-Nie śmiej się ze mnie... - mruknęłam tonem obrażonego dziecka i delikatnie uderzyłam go pięścią w pierś, na co wybuchnął śmiechem, który słychać było chyba w całym domu. - Ale zabawne..
-Oj, Ola... nie śmieję się z ciebie... - przytulił mnie i pocałował w czoło, wciąż się uśmiechając - Śmieję się z tego, że marzą nam się te same rzeczy.
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego zdumiona. Czy on właśnie powiedział to, co usłyszałam?
Czy przyznał, że też chciałby ... przysiąc mi miłość na wieki?
Patrzyłam na niego wielkimi oczami, a on lekko się zarumienił. Podniosłam się do góry i pocałowałam go delikatnie. Odwzajemnił pocałunek z pasją, miłością...
-Heeej, moje gołąbki kochane! - krzyknął Bill, który właśnie wpadł do pokoju cały w skowronkach, jak już o ptakach mówimy. Tom tylko zerknął na niego i machnął ręką, żeby sobie poszedł, ale on wepchnął się między nas, na co Tom spojrzał na niego morderczym wzrokiem. Zaczęłam się śmiać, a Tom, słysząc mój śmiech rozchmurzył się i najwyraźniej wybaczył bratu, bo spytał:
-O co chodzi, sępie?
-Zaraz tam sępie... - nachmurzył się Bill
-Co wy, ornitologami jesteście? - roześmiałam się
-Tom, opowiedzieć jej ten żart z ornitologiem?
-Dajesz - Tom uśmiechnął się złośliwie
-Ola, słuchaj, taki kawał:
Rozmawia ojciec z synem:
-Synku, a kim ty chcesz zostać w przyszłości?
- Ornitologiem, tato
-O, ornitologiem? A dlaczego?
- Bo lubię ptaszki *
Żart był dość suchy, ale zaczęłam się głośno śmiać.
-Ola, ale ty masz dziwne myśli, no nie wierzę - zachichotał Tom
-Za dużo przebywania w twoim towarzystwie - odcięłam mu się, na co Bill zaczął się śmiać, po chwili już cała nasza trójka śmiała się głośno, sami nie wiedzieliśmy z czego.
-Bill, a właściwie to czemu nam tak chamsko przerwałeś rozmowę? - spytał po pewnym czasie Tom
-Yhm, "rozmowę"... Chciałem spytać czy Ola jedzie z nami na święta.
-Jadę - wtrąciłam, a twarz Billa rozjaśniła się
-Ekstra! - krzyknął i uściskał mnie
-Też się cieszę - odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk
-A czemu tak cię to cieszy, Bill?
-Bo Ola to moja najlepsza przyjaciółka, ośle? No i mama się ucieszy, dzwoniła do mnie przed chwilą, pytała, cytuję "Czy Tom weźmie swoją dziewczynę? Chcę ją wreszcie poznać!" - mówił damskim głosem, ja powstrzymywałam śmiech, a Tom patrzył na niego z chęcią mordu w oczach - Tom! Czemu tak na mnie patrzysz?
-Idioto, to miała być dla niej niespodzianka! Chodź tu, ty mały.. - rzucił się na niego, Bill zaczął uciekać, przez jakiś czas gonili się po domu, natomiast ja, Geo i Gustav stanęliśmy na korytarzu i śmialiśmy się z nich.
Nagle Tom chwycił Billa, przewrócił na podłogę i zaczął łaskotać! Bill śmiał się jak szalony, a ja i chłopaki laliśmy ze śmiechu!
-Ola, takie to zabawne? - spytał tajemniczo Tom
-Bardzo - wykrztusiłam
-Panowie - rzucił do G'sów, a oni złapali mnie za ręce i nogi, i zanieśli do pokoju, gdzie cała czwórka zaczęła się nade mną znęcać, łaskocząc!
-Tooom! - piszczałam - Uratuj mnieeee!
-Nie, sama się prosiłaś - odpowiedział mi Georg
-Ale czterech na... jedną? - podskakiwałam na tej podłodze, wyginałam się, ale nie mogłam uciec, w końcu zmęczona opadłam na podłogę, nie miałam już nawet siły się śmiać.
-Dobra, starczy już chyba - powiedział Tom i wziął mnie na ręce - Masz nauczkę- nigdy nie naśmiewaj się z Tokio Hotel
-Taa, jasne, zapamiętam- wymamrotałam i przytuliłam się do niego.
*********************************************************************************
* Madison, pamiętasz? Jelenia Góra i te sprawy xD Tropienie ptaków, turlanie się z górki, chłopaki szukający dzików :D
Ludzie! Witam, witam, witam!
Tak długiego odcinka dawno nie napisałam! Ahhh, czuję się dumna sama z siebie.
I jeszcze jakiś taki dziwnie wesoły.. Chyba mam taką wewnętrzną potrzebę, żeby chociaż w opowiadaniach było nieco radości, której nie ma u mnie...
I nieco informacji musi być.
Notki aż do końca kwietnia nie wiem w jakich odstępach czasu będą się pojawiały. Naprawdę, nie jestem w stanie wam tego na tę chwilę określić. Zaczynam przygotowywać się do egzaminu, muszę popracować nad fizyką, biologią, chemią, żeby dostać się na wymarzonego biochema...
Szykuje się pracowity czas.
Jeśli czytacie i lubicie czytać to.. coś powyżej, to powiem wam tak:
Zaglądajcie tutaj co tydzień, w poniedziałki. Jeśli będę publikować to zazwyczaj w poniedziałki.
Ale nie wiem czy co tydzień, czy dwa... Nie wiem, po prostu nie wiem.
Zobaczy się.
I odpowiadam państwu na komentarze!
BonaVonTurka:
Hej :D Miał być przesłodzony. Chciałam pokazać Toma jako.. faceta kompletnie z marzeń, aż nierzeczywistego... i chyba mi się udało, bo kilka osób zwróciło na to uwagę :)
Dzięki za "komplimento", miło słyszeć :)
Hana:
Ależ ty coś wesoła! Widzę, ze przejęłaś moje "pozdrówka" :) Czuję się fajna xD
Fajnie, że ci się podoba..
Ola!
Nawet nie próbuj przestawać, bo ja bez nich nie przeżyję xD
Co do twojego bloga: No są, są kochani, nie mogliby mieć innej rodziny *^*
Anonym:
Fajnie, że wróciłaś! Chyba ci się ten odc. bardziej spodobał, bo wesoły, co?
Anonimowy:
Miło słyszeć, że ktoś przeczytał całego mojego bloga, aż sama zaczęłam to opowiadanie czytać od początku i powiem wam wszystkim, ze się przeraziłam :D
Aha, taka prośba: jak piszesz z anonima, to podpisz się na końcu, zebym wiedziała jak coś przy następnym odcinku, ze ty to ty :)
Pozdrówka!
Wasza
Kochająca Toma ;*
PS Lepiej się wam czyta tą dużą czcionkę, czy mniejszą?
Jak dla mnie ta jest lepsza, bardziej czytelna, ale różne są gusta, więc powiedzcie jak wy myślicie?