poniedziałek, 10 lutego 2014

Odcinek V- "Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam za drzwiami... " (27.03.2013)

No hej :)
Nie było notki w poniedziałek gdyż wybierałam się we wtorek do Opery do Wrocławia i trzeba się było ogarnąć. Było nawet spk, ale tylko dzięki osobom, którym dedykuję ten odcinek:
Madison ;*
Patrycji
Justynie 
Paulinie
za waszą głupotę, odpały, robienie kart pracy w KFC i siedzenie na ławce i zachwycanie się Afroamerykaninem.
No a wgl, ostatnio ciągle mnie ktoś prosi z klasy o adres, to takie mroczne, ciągle odpowiadam ze się zastanowię.... Męczące...
Dzisiaj sobie byłam na takim tam stronniczym konkursie recytatorskim. Czemu stronniczym? Bo poza 1 miejscem mojej Pauliny pozostałe miejsca otrzymali ludzie popularni w naszej szkole, mimo ze było wielu lepszych recytatorów. Nie mówię o mnie, tylko ogółem.
A teraz juz was zapraszam na 


Odcinek V- "Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam za drzwiami..."
-Heh, dzięki -zaśmiał się- Wiesz, zmarzłaś... Chodź, odprowadzę cię do domu...
- Jasne, ale mieszkam dość daleko.
-Gdzie?
Podałam nazwę ulicy.
- No rzeczywiście daleko, ale to nawet lepiej.
Wstaliśmy i poszliśmy do mojego domu. Już pod drzwiami spytałam czy nie wszedłby napić się herbaty czy czegoś, ale on odpowiedział:
- Nie mogę, już późno, Bill na mnie czeka. Do zobaczenia jutro. - przesłał mi uśmiech
-O 8:30! Nie spóźnij się!
- Nie spóźnię się, obiecuję.- stwierdził i posłał mi jeszcze jeden, ostatni słodki uśmiech.
***
Do późnej nocy siedziałam rozmyślając. Czy to co podejrzewałam było prawdą? Czemu zgodził się na moją pomoc? I czy jestem w jego typie? Powiedział że podszedł do mnie, bo stałam sama, to się zgadza. Raczej nie zagadał do mnie ze względu na urodę: byłam prawie tak wysoka jak on, co prawda miałam (podobno) ładne oczy i nogi, ale nie lubiłam sama siebie. Jednak kiedy Tom na mnie patrzył, to było jakby... Czułam się piękna.
Na takich rozmyślaniach upłynęły mi chyba 2 godziny nocne, aż uświadomiłam sobie że im szybciej zasnę, tym szybciej zobaczę Toma. Wzięłam 2 tabletki nasenne, nieco lekkomyślnie, ale co mi tam! Wskoczyłam do łóżka i szybko zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam, było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek: 6:30. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i uświadomiłam sobie ze to ono mnie obudziło. Wyskoczyłam z łóżka, ubrałam szlafrok na moją piżamę składającą się z luźnego T-shirtu i szortów i pobiegłam otworzyć drzwi.
Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam za drzwiami... Toma!
Niezwykle zdziwiona otworzyłam drzwi. Tom trzymał w dłoniach jakiś pakunek.
-Śniadanie! -wykrzyknął- Obudziłem cię?
- Może trochę... I tak miałam już wstać. Wchodź, bo zimna nawpuszczasz. A podobno jesteś śpiochem. - mówiłam zamykając za nim drzwi.
- Jestem, ale poprosiłem chłopaków, żeby mnie obudzili i nastawiłem budzik. Wprawdzie tylko Bill zadziałał, ale to wystarczyło.
- Najważniejsze że wstałeś. 
- Tak, to najważniejsze. Słuchaj, leć się ubrać, a ja zrobię śniadanie. Gdzie kuchnia?
- Tam na lewo. No to leć.- powiedziałam i poszłam do łazienki.
Kiedy 15 minut później wyszłam stamtąd odświeżona, ale wciąż w piżamie, poczułam przesmaczny zapach dobiegający z kuchni. Pobiegłam tam i zobaczyłam... Toma smażącego jajecznicę! Pomyślałam, ze jest świetny, po prostu idealny!
-Pachnie przepysznie! - wykrzyknęłam
Obrócił się, uśmiechnął i wskazał mi głową stół. Usiadłam i zniecierpliwiona czekałam aż poda do stołu.

Słuchajcie, jak na dzisiaj starczy. Nie mogę już dłużej pisać, ale mam nadzieję na wieeeele komentarzy ze względu na samą długość notki ;)
Każdy, nawet jeśli tylko czyta, niech pozostawi swój ślad w komentarzu lub klikając opinię, proszę! To sprawia tyle radości piszącemu!
Wasza
Kochająca Toma ;*

1 komentarz:

  1. Wasze:

    dodano: 07 kwietnia 2013 11:37
    Na wstępie chcę przeprosić, że nie skomentowałam wcześniej ale powiedzmy, że... cóż, wiele sie u mnie działo i przez ostatni tydzień byłam zbyt zaabsorbowana tym wszystkim.
    W każdym razie odcinek dobry. Jak zwykle zresztą. Nieco dłuższy od innych, ale moim skromnym zdaniem i tak za krótki.
    To słodkie, że Tom przyszedł tak wcześnie i zrobił jej śniadanie. Niesamowity chłopak! Ciężko teraz takich znaleźć :D
    autor: vermisvermiscerebrum-damnum.bloog.pl
    dodano: 01 kwietnia 2013 14:17
    Hej:) U mnie nn, zapraszam;D
    autor: [ abnormal ]musicisall.bloog.pl
    dodano: 27 marca 2013 21:04
    Hej:) Nie przepraszaj mnie za spam, nie masz za co:) To nie twoja wina,że długo nie dodaję notki( nie mam zbytnio czasu);)
    Opowiadanie jest świetne, żałuję,że nie mogę zobaczyć jak gestykulowałabyś opowiadając to:)
    autor: [ abnormal ]musicisall.bloog.pl
    dodano: 27 marca 2013 19:46
    Na twoim miejscu dokładniej opisałabym tą długą drogę do domu- to przecież bardzo ważne, o czym rozmawiali, jak szli itp. Ale całkiem zgrabnie napisane. Jedna malutka uwaga- po dwóch tabletkach by jej nie obudził nawet waląc z armaty, o tak wczesnej godzinie. No i jedno niedelikatne pytanie: czy byłaś kiedyś w takiej sytuacji jak twoje bohaterka? Bo jej myśli, rozważania wydają się trochę sztuczne.
    autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.