poniedziałek, 10 lutego 2014

Odcinek 12- "Przerzucił mnie sobie przez ramię..." (6.05.13)

O matko, ale zaniedbałam ten blog! Przepraszam was, po stokroć was przepraszam!
Ale no czasu nie było.. Majówka... Ciepło...
A teraz taki tam poniedziałek i do szkoły się niedługo wybieram.
Ale na szybciutko wpisik będzie, żeby było.
Ale wybaczcie że po długiej przerwie taki krótki, może w środę dodam coś dłuższego...

Odcinek 12 - "Przerzucił mnie sobie przez ramię..."

O godzinie 6:30 następnego dnia zadzwonił mój budzik. Leżałam z zamkniętymi oczami i uśmiechałam się. Było mi podejrzanie ciepło i miło... Otworzyłam oczy.
No tak! Leżałam na Tomie, i co ja się dziwię, że mi wygodnie, miło i ciepło? Ale.. zaraz... on mnie do siebie przytulał! 
Leżałam w moim domu, na moim łóżku, objęta ramionami Toma Kaulitza.
Wow.
A Tom tak ślicznie wyglądał przez sen... Spał z lekko uchylonymi ustami i przez sen przycisnął mnie do siebie mocniej.
Mogłabym leżeć tak wiecznie...

Budzik zadzwonił raz jeszcze. Jęknęłam i podniosłam głowę. Tom poruszył się przez sen. Delikatnie odwinęłam z siebie jego ramiona, po czym wstałam. Pozwoliłam mu pospać jeszcze trochę, a sama udałam się do kuchni. Tam zaczęłam przygotowywać śniadanie. Wstawiłam wodę na herbatę i zrobiłam parę kanapek.
Równo o 7.00 poszłam obudzić Toma. Podeszłam do łóżka i uklękłam przy Tomie. 
   -Tom... - szepnęłam mu na ucho
Jęknął przez sen i przewrócił się na drugi bok. Czas na ciężką artylerię.
Poszłam do łazienki i zmoczyłam ręce wodą. Podeszłam do Toma i chlapnęłam na niego. 
Zerwał się od razu. 

  -O co chodzi? - powiedział nieprzytomnie - To ty chlapałaś na mnie wodą?
 - A kto jeszcze jest w tym domu? - spytałam niewinnie
  -No nie wiem, może jakiś twój ukryty kochanek? - uśmiechnął się Tom przebiegle
 - Raczej nie mój.... 

Tu Tom rzucił sie na mnie i chwycił w pasie. Przerzucił mnie sobie przez ramię i zaniósł do łazienki, wyrywałam się, ale co ja poradzę na uścisk wielkiego Toma Kaulitza?

Wrzucił mnie do wanny.
   -Debilu! - krzyknęłam
  - Tylko nie debilu..- zrobił pokrzywdzoną minkę
  - Jak odkręcisz prysznic, to...
  - O tak? - spytał i odkręcił zimną wodę
Zaczęłam piszczeć, uczepiłam się Toma i .... przez przypadek pociągnęłam go za sobą do wanny.
Leżeliśmy razem, woda się lała, trzęśliśmy się z zimna, a on znowu patrzył w moje oczy...
Ja spojrzałam w jego. Przysunął się do mnie.
Zaczęły mi latać motyle w brzuchu. O matko niech on już to zrobi! pomyślałam.

Tom przysunął się jeszcze bliżej, moje ręce wylądowały na jego karku, a on chwycił moją twarz w dłonie.
Zamknęłam oczy. 
Nagle poczułam usta Kaulitza na moich własnych.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Patrzył właśnie na mnie. Prosto w oczy, przeszywał moją duszę.
Motyle oszalały! Myślałam już, że eksplodują mi w brzuchu.
Oddałam pocałunek. 


Oj długo sie całowaliśmy, długo. W pewnym momencie Tom odsunął się, wyłączył prysznic i podał mi rękę. Z jego pomocą szybko wstałam.
   -No to mycie mamy za sobą, tak? - spytałam
Tom uśmiechnął się, podszedł do mnie i jeszcze raz mnie pocałował.

Poszliśmy do kuchni i w końcu zjedliśmy to głupie śniadanie. Szybko pomknęłam się ubrać i wysuszyć włosy, bo  przez tego idiotę byłam cała mokra! Ale kocham go... Po prostu kocham...

Wyszliśmy (ja trochę kuśtykałam) przed dom i wsiedliśmy do auta. Tu Tom znowu mnie pocałował. Zachowywał sie jakbym była jego dziewczyną! A nie byłam.. Chociaż chciałabym...
Pojechaliśmy na zajęcia.

Tak odtąd miały wyglądać nasze dni: wspólne śniadania, wyjazdy na uniwersytet, wspólne noce...
Takie życie mi pasowało, nie powiem...
Ale jak wszyscy doskonale wiemy, nic nie trwa wiecznie...


Pozdrawiam was!!! Wiem, ze co poniektórzy długo czekali na tego całusa :)
Kochająca Toma :*

PS Wszystko to było pisane ok 7 rano. Teraz, o 16 dodaję takie krótkie coś.
Muszę się wam wyżalić, bo widzę że wszystkich innych już męczę.
Moja klasa w tym roku zmieniła się i to na o wiele gorsze.
W zeszłym roku wszyscy byliśmy jednością, nikt nikogo nie obgadywał za plecami, wszyscy się lubili. No a teraz...
Teraz jakby wszystko się zepsuło. Ludzie obgadują się za plecami, tworzą się grupki, a najlepsze już dzisiaj było.
Jest u nas w klasie taka jedna, i ktoś , nie wiadomo kto, zapoczątkował nabijanie się z niej. No i cała klasa się śmieje, wiadomo, nie? Ale tylko kilka osób, w tym ja, jest uważanych za szmaty. Nawet nie śmiejemy się najbardziej, więc o co chodzi?? 
Pomożecie?

1 komentarz:

  1. Wasze:
    dodano: 08 maja 2013 23:32
    No wiem coś o tym jak ludzie się naśmiewają z kogoś, przyznam się szczerze że w podstawówce w klasie czwartej też byłam prześladowana przez całą klasę, nie było to miłe, wierz mi, ale wiesz, powiedziałam mamie a jak to dzieciaki boją się rodziców i nauczycieli i to załatwiło sprawę :) Po tej akcji długo się broniłam żeby nie wyzywać nikogo ani się nie śmiać, w gimnazjum tworzyliśmy tak zgraną ekipę w klasie że szkoda gadać. Poszłam do technikum no i tak miałam klasę żeńską, na początku przez całą pierwszą klasę byłyśmy razem, super extra, ale w drugiej popsuło się no i też powstały grupki... Nie byłam zadowolona jak "moja grupka" śmiała się z innych ale jak zobaczyłam jak nas obgadują to nie byłam dłużna... I wtedy zakumplowałam się z laską ze szkoły której się wszyscy boją i nikt mi już nie sapał :D Dobra bo się rozpisałam...

    Odcinek extra, ale no, nie obraź się, prosiłaś o szczere opinie, fakt faktem jest że ona ma zwichniętą nogę i nie mogłaby tak skakać po wannie :P Ale ten buziaczek słodki, obudzić się w ramionach Kaulitza, szok, chciałabym... pozdrawiam :*

    www.th-rzadzi.bloog.pl
    www.patrz-w-serce-th.blog.onet.pl
    autor: Olka xD
    dodano: 07 maja 2013 14:17
    Miło się czytało :D
    Wiedziałam, że to się w końcu stanie i że nie dasz nam na to długo czekać. Nie że jestem jakąś wielbicielką romansów, wręcz przeciwnie, ale Twoje opowiadanie bardzo lubię czytać.
    Najbardziej zaciekawiła mnie ostatnia linijka "ale nic nie trwa przecież wiecznie". znaczy, ze zaraz to się zmieni? że sielanka się skończy?
    czekam na ciąg dalszy.

    A co do syutacji w klasie: za każdym razem, kiedy w mojej klasie (konkretniej w podstawówce, bo w gimnazjum było raczej spokojnie a w liceum takie rzeczy nie są już śmieszne), ktoś się z kogoś śmiał - stawałam po stronie tej ofiary, bo sama w pewnym sensie nią jestem. Nawet nie chodzi o to, że "tak trzeba", to po prostu taki odruch. I wiem, że czasem ciężko oprzeć się presji grupy, że jest jakiś taki strach, że zaczną się śmiać też z Ciebie. Ale prawda jest taka, że nie zaczną. Jeśli jedna osoba zacznie traktować tę "ofiarę" jak człowieka, to cała reszta też szybko zmięknie. Na prawdę. Więc radzę Ci po prostu przestać się śmiać, może przeprosić, a może udawać, że nic się nie stało - zależy od sytuacji. Ale pamiętaj, wsyzstko na spokojnie :D
    pozdrawiam.
    autor: vermisvermiscerebrum-damnum.bloog.pl
    dodano: 06 maja 2013 20:14
    Te twoje opowiadania robią się naprawde gorrące:*** Czekam na więcej:D
    A co do grup w kl. pewnie ktoś puścił jakąś plotkę czy coś...współczuje ci bo u mnie w kl. jest teraz podobnie.
    Zapraszam na nn:)
    autor: [ abnormal ]musicisall.bloog.pl
    dodano: 06 maja 2013 19:47
    Nocia boska ...Czekam z nie cierpliwością na następną...I cóż , ja nie wiem jak ci pomóc bo sama mam problem z my class,ale cóż powodzenia i weny .
    :***
    autor: Hana ;*ucieczka-od-przeszlosci.blog.pl
    dodano: 06 maja 2013 19:41
    Dobra, fajnie napisałaś, puściłam wodze fanstasji, ale jak to sobie wyobraziłam w praktyce...Dziewczyna miałaby nogę skręconą drugi raz, a na pewno zwijałaby się z bólu. Miałaś kiedyś uszkodzoną jakąś kość czy mięśnie? Jak nie to popytaj wśród znajomych, bo wychodzi to mało realnie. Super miłe chwile=OK, ale realizm musi być, bo to przecież nie bajka o księżniczce.



    Co do dopisku na dole, trudno ocenić, o co chodzi...Ale na pewno ciśnie mi się pytanie: cała klasa się z kogoś naśmiewa, a ty tak nie najbardziej, ale też się śmiejesz? Rany, włos się jeży. Jak się z kogoś śmieją, to się go broni, przecież to oczywiste!
    autor: Bukowina sztukiibanialuki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.