Witam was.
Jak to w moim życiu: jak coś może pójść źle, pójdzie- prawo Murphy'ego jest tu jak najbardziej trafne.
Otóż: osoba, z którą chciałam porozmawiać nie pojawiła się dzisiaj. HA! Wiedziałam, że tak będzie. Moje szczęście ;)
A ode mnie: dzisiaj ślicznie, słonko przygrzewa, więc nie chciało mi się iść do domu, poszłam z Madison i Justyną do parczku i byłyśmy nad rzeczką i na kozłach :) Forever fun with you girls ;)
No a jak poszłyśmy do żabki zaczęło padać :) A teraz znowu słoneczko przygrzewa :)
Nadużywam emotikonów, wiem. Po prostu taka ładna pogoda wprawia mnie w dobry nastrój :)
A teraz:
Odcinek 13 - "Złapałam za telefon. Przebiegłam wzrokiem listę kontaktów.."
Ale nic nie trwa wiecznie.
Tom zachowywał dystans, ale widziałam, ze chciałby zrobić krok naprzód, w tym co nas łączy. Na razie nic nie uczynił w związku z tym, ale miałam nadzieję że to tylko kwestia czasu.
Dużo czasu spędzałam z Billem.
Kiedy Tom jechał po zakupy albo gdzieś do miasta, ja przyjeżdżałam do Billa i rozmawiałam z nim. Dużo się o nim dowiedziałam. Na przykład że wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia...
Poznałam też powód dla którego chodził taki załamany. Nie napiszę tego tutaj, bo to długa i brudna sprawa w którą zawikłanych jest za dużo osób. Najważniejsze, że Bill zaufał mi i opowiedział mi wszystko. Trochę mu ulżyło gdy to z siebie wyrzucił i zrozumiał (z moją lekką pomocą) że to nie była jego wina i że mimo wszystko jeszcze się ułoży...
Bill ogarnął się i teraz już chodzi wesoły, może jeszcze się do końca nie pozbierał, ale jest o niebo lepiej niż było.
Tom był trochę zazdrosny, gdy dowiedział się ze jego rodzony brat nie otworzył się przed nim, tylko przede mną, ale jakoś to przebolał, był mi naprawdę wdzięczny.
Z moją kostką było już lepiej. Po jakichś 2 tygodniach zdjęłam bandaż i było już całkiem ok.
Tom jednak ciągle mieszkał u mnie, a ja go nie wyganiałam. Było mi z nim za dobrze. Nawet słowem żadne z nas nie wspomniało o jego wyprowadzce.
Niedługo potem Tom postanowił że spędzi trochę czasu z chłopakami z TH. Zaprosił i mnie, ale odmówiłam. Nie będę przecież wtrącać się w jego życie, prawda? Pojechał w piątek wieczorem i obiecał mi wrócić w niedzielę wieczorem. Ucałowałam go na pożegnanie i po raz pierwszy od dawna spałam w moim łóżku sama. Brakowało mi jego ciepła, tego że zawsze mogłam sie do niego przytulić gdy miałam zły sen. Ale w końcu to tylko 2 noce... Chyba jestem od niego uzależniona...
Pierwszy dzień? Zasadniczo dość nudny, głównie siedziałam w domu, nie miałam humoru. Trochę poczytałam, zrobiłam pranie, wysprzątałam dom. Zwykła sobota, ale.. czegoś mi brakowało.. Tak, wiem, że chodzi o Toma!
Wieczorem Tom zadzwonił i życzył mi słodkich snów.
Drugi dzień... Tutaj właśnie wszystko zaczęło się komplikować. I tutaj właśnie okazało się że nawet największe szczęście nie trwa wiecznie...
Jakoś po 15 siedziałam i sączyłam powoli herbatę czytając moją ukochaną "Dumę i uprzedzenie" Jane Austen. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
To nie może być Tom, jest za wcześnie... pomyślałam
Wstałam i otworzyłam drzwi. Widok mężczyzny od którego wynajmowałam mieszkanie bardzo mnie zaskoczył. No dobra, stanęłam jak wryta. Po chwili otrząsnęłam się i gestem zaprosiłam go do środka.
-Co pana tu sprowadza? - spytałam od razu po zaparzeniu mu kawy
-Niezbyt przyjemna sprawa, pani Aleksandro... - zauważyłam że zmieszał się mówiąc to.
-Jaka konkretnie? - dopytywałam
-Niezmiernie mi przykro, ale jestem zmuszony.... eee.. odebrać pani to mieszkanie. - zarumienił się
Zerwałam się z krzesła.
-Jak to? Dlaczego?
- Były skargi. Sąsiedzi mówią, że nieprzyzwoicie się pani prowadza, a z pani mieszkania dobiegają dziwne odgłosy, pani z mieszkania na dole mówiła, że raz przeciekał jej sufit w łazience. Wspólnota nalega abym panią .... "wygonił" albo zawiadomią policję. Lepiej chyba załatwić to pokojowo, nie uważa pani?
Z każdym jego słowem coraz gorzej się czułam. Nie chciałam w to uwierzyć!
-Niech pan stąd wyjdzie. Kiedy mam się wynieść?
-Nalegałbym na dzisiejszy dzień, za godzinę wrócę aby odebrać pani klucze od mieszkania.
Powiedział i wyszedł.
Osunęłam się na podłogę po ścianie i rozpłakałam się. Złapałam za telefon. Przebiegłam wzrokiem listę kontaktów.. Tom, Tom, Tom... Jest! Wybrałam guzik łączenia. Usłyszałam głos operatora: Przykro mi ale kwota pozostała na twoim koncie nie jest wystarczająca....
Poleciałam do stacjonarnego. Tam to samo: Nie uregulowano rachunku za ubiegły miesiąc.... Bla bla bla.
Pięknie!
Nie miałam wyboru, wzięłam walizki: moje 2 i jedną Toma. Spakowałam nas, ale przy walizce Toma.. złapałam jedną z jego koszulek i przycisnęłam mocno do siebie. Powąchałam ją, tak bardzo pachniała nim... Chciałam mieć przy sobie coś jego, więc założyłam ten T-shirt na siebie.
Niecałą godzinę potem oddałam klucze do mojego mieszkania właścicielowi i zaczęłam schodzić po schodach na dół. Po raz kolejny przeklinałam moją decyzję o wynajmie mieszkania na 4 piętrze...
Dobrze że już tam nie wrócę..
Na pierwszym piętrze.. natknęłam się na mojego byłego! Klaus podszedł do mnie i powiedział od razu:
-To co, wrócisz do mnie teraz?
Nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na miejsce.
Spojrzałam na Klausa z niedowierzaniem.
-To ty? To ty go przekonałeś żeby mnie wywalił?
-No nie tylko ja, pomogli mi twoi sasiedzi...
-Ty świnio! Jak mogłeś!
-Nie mów tak do mnie! - wydarł się na mnie, ale już opuściły mnie wszelkie hamulce.
-Idioto, świnio jak mogłeś!!!??? -krzyczałam tak, że chyba słychać mnie było na ulicy - I co, to wszystko żeby do mnie wrócić? Nie rozśmieszaj mnie. - roześmiałam mu się sarkastycznie w twarz - Może zapomniałeś, ale to ty zerwałeś! Co, tamta cię już nie chce, to wracasz do mnie? Przeliczyłeś się! - chciałam go ominąć, ale zastąpił mi drogę mówiąc:
-O nie, nie wywiniesz mi się!
Po czym złapał mnie i przewrócił na ziemię. Uderzyłam głową o schodek i poczułam jak coś spływa mi po głowie. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam tego miejsca. Na ręce została mi krew.
Klaus.. nie wiem, chyba stracił wszystkie zahamowania, chciał mnie całować, macał mnie po ciele, a ja poczułam że już dłużej nie dam rady. Czułam, ze zaraz on dopnie swego, a ja zemdleję.
- Tom.. Tom. Tom! - krzyknęłam w desperacji -Tom!! - zakrzyknęłam po raz ostatni, bo Klaus wyjął coś z kieszeni i włożył mi to do ust. Nie mogłam oddychać.
Poczułam że świat ciemnieje, a moje oczy powoli zamknęły się. Ostatnie co pamiętam, to otwierające się drzwi na moją klatkę....
A przy okazji, wiem, ze to było nierealne, ale chciałam żeby coś takiego się wydarzyło. Mam na myśli poprzednią notkę, ale tą w zasadzie też.... Chociaż jak człowiek ma pecha, to chyba wszystko mu się może przytrafić, prawda?
Mam nadzieję że nie znudziłam was masą opisów. I że ktoś to czyta. I że się podoba.
Ach, dużo mam tych nadziei...
Pozdrawiam i mam nadzieję, ze u was jest tak samo piękna pogoda jak u mnie :)
Jakieś hipotezy co do następnego odcinka? Wiem, jestem przewidywalna...
Kochająca Toma :*
dodano: 13 czerwca 2013 7:38
OdpowiedzUsuńWOW! Przeczytalam wszystkie odcinki, sa super! Masz talent do pisania, czekam na NN. Tyle sie wydarzylo... Centralnie jestem roztrzesiona! :p oby Tom ja znalaz :)
autor: Czarna98/foreverkaulitz483.blogspot.se/
dodano: 14 maja 2013 14:18
hejka a u mnie nn ;))
zapraszam ;)
wzielonejtrawie.bloog.pl
hejka ;) widzę u cb ciekawie ;))
świetna historia ;))) czekam na ciag dalszy.
autor: olinder18wzielonejtrawie.bloog.pl
dodano: 12 maja 2013 17:17
Wg mnie właśnie dobrze, że są tu opisy. Dużo ludzi uważa opisy za nudne, ale powinny chyba jednak one się pojawic w każdym opowiadaniu;P
autor: Rysunki Joliwww.jollajolla.bloog.pl
dodano: 12 maja 2013 16:33
Witaj, bardzo ciekawie opisałaś to zdarzenie. Nie jest nudne i rozbudza ciekawość. Masz "dobre pióro". Pozdrawiam
autor: czarnawrona - basiaczarnawrona12.bloog.pl
dodano: 11 maja 2013 21:21
skąd ja to znam, że się z kimś umawiam a ta osoba nie przychodzi;<
pozdrawiam;)
autor: piekielneoczy
dodano: 10 maja 2013 10:25
Mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej (co nie znaczy, że wcześniejsze były złe :D). Może i się na tym nie znam, ale takie jest moje zdanie.
Intryga bardzo ciekawa - lubię intrygi, wprowadzają do opowiadania taki fajny klimat. Jako czytelnik, sama bardzo się wczułam. Faktycznie świnia z tego Klausa, ale co zrobić, tacy to już są zazdrośni ex-partnerzy.
No dobra - może nie każdy uprowadza swoją byłą, ale jednak taka sytuacja jest możliwa. Wcale nie mam wrażenia, że to jest nierealne. Może i rzadko spotykane - ale przecież o to chodzi, bo po co pisać opowiadanie o czymś, co przytrafia nam się na codzień?
W każdym razie odcinek bardzo mi się podobał - chyba jak dotąd najbardziej ze wszystkich.
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko jakoś się ułoży...
I tego samego życzę Tobie w Twoim życiu prywatnym. Wierzę, że z tą osobą dasz sobie jakoś radę - jak nie przy tej, to przy następnej okazji. Powodzenia :)
autor: vermisvermiscerebrum-damnum.bloog.pl
dodano: 09 maja 2013 19:37
Nocia boska ...I nie przyszedł ?! SZOK ...Ale i tak mam nadzieje że sobie poradzisz ...Notka boska i nie wiem co ma być dalej bo obecnie moja wena się wykończyła i nie ma noci na moim blogu od chyba 2 tyg ...Więc życzę dużooo weny i pozdro ;*
autor: Hana ;*ucieczka-od-przeszlosci.blog.pl
dodano: 09 maja 2013 19:09
Wiesz, skoro masz już napisane, to daj tą wersję, ale niech na tym się nie skończy. Upleć porządną intrygę z tym jej byłym chłopakiem, żeby, mimo szczęśliwego uratowania, ich późniejsze życie było o wiele mniej kolorowe. Przecież można uprzykrzyć komuś życie bardzo drobnymi, codziennymi sprawami, a kiedy przysłowiowa czara goryczy przeleje się...mamy wybuch, i to byłoby dobre zakończenie. Ale i tak wszystko zależy od ciebie, to tylko moje skromne propozycje.
autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl
dodano: 09 maja 2013 18:49
Szczera prawda, wszystko może się wydarzyć, jeżeli ma się do czynienia z tak podłym uczuciem jak zazdrość.
Dobrze, ze wreszcie zaczyna się coś dziać. Tylko uważaj, żeby nie wyszedł ci marny kryminał, postaraj się, żeby była to historia bardziej realna, raczej unikaj porwań i nagłego przybycia ukochanej osoby...Chyba, że z policją u boku. Samemu nie warto się na to łapać.
autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl
dodano: 09 maja 2013 17:57
Hej! No nie, nie przyszedł? Tchórz normalnie...nie mogę co za typ. Olej go i ciesz się pogodą:) Bo jest rzeczywiście piękna<3
Co do rozdziału: Bomba, na początku tak optymistycznie,a jak rozwinęłaś to tak drastycznie bardziej...Nie mogłam się końca historii doczekać , bomba!
autor: [ abnormal ]musicisall.bloog.pl