Harówy po prostu stosy, nie chce mi się nic robić, chciałam dodać tą notkę w środę, ale mi wszystko usunęło a nie chciało mi sie pisać wszystkiego 2 raz, więc...
A teraz zapraszam na :
Odcinek III - "Nie robisz tego tylko dlatego, że jesteśmy Kaulitzowie?"
Po wyjściu z kancelarii uniwersyteckiej zdałam się na Toma. Zaprowadził mnie do małej kawiarenki w bocznej uliczce miasta. Byliśmy tam tylko my, co szczególnie mnie ucieszyło, bo, jak można się domyślić, za Tomem zawsze latało mnóstwo fanek. Powiedział jednak, że dobrze zna właścicieli i nikogo nie zawiadomią. Zamówiliśmy 2 kawy i 2 szarlotki z bitą śmietaną. Moje ulubione ciasto, i jak się okazało, także i Toma. Dziwiło mnie, że mamy aż tyle wspólnego.
- Hej, Tom, jesteś tu sam, czy twój brat też zdecydował się na studia?- zapytałam od niechcenia. Nie wiedziałam jakie emocje wzbudzi moje pytanie...
- Ach, Bill.. On.. No.... Ech... Po prostu wpadł w depresję, nikt nie wie co się stało i nie wiemy jak mu pomóc. Odmawia pójścia do lekarza... Ta bezradność, to ze nie umiem mu pomóc... To doprowadza mnie do szału!- mówił wręcz zdesperowany. Poczułam w sercu żal, wyciągnęłam rękę, żałując że nie mogę zmniejszyć jego cierpienia... Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł...
- Nie martw się.. Jeśli chcesz, mogę pomóc.- spojrzał na mnie zadziwiony- Wcześniej zaczęłam studiować psychologię, rok tam posiedziałam zanim stwierdziłam, ze to nie dla mnie.
Tom delikatnie położył drugą dłoń na mojej ręce. Miał takie ciepłe io delikatne dłonie... Pewnie od gry na gitarze.. A ja ostatnio marzłam wręcz bez przerwy.
-Wiesz.. Uważam że to świetny pomysł! Ale...
-Ale co?
- Nie robisz tego tylko po to, żeby dostać się do nas do domu, bo jesteśmy Kaulitzowie?
-Za kogo ty mnie masz! Nie jestem taka!- wiem, że zaszokuje to wszystkie fanki TH, ale naprawdę przez myśl mi to nie przeszło.- Chciałam ci tylko pomóc!- próbowałam wyszarpnąć dłoń z jego uścisku, ale trzymał mocno.
-Tylko sprawdzałem. - mrugnął łobuzersko.- Dzisiaj już nie zabiorę cię do nas do domu, ale może jutro... Dobra, zapłaćmy już i chodźmy, pokażę ci Berlin!
Podniosłam się i otworzyłam portfel. Ale wstyd! Okazało się, ze miałam już same polskie pieniądze, których w tym lokalu nie przyjmowano. Tom zachował się wspaniale, zapłacił za mnie i nie chciał nawet słyszeć, ze oddam mu pieniądze.
- Nie ma sprawy, naprawdę! - uśmiechał się
- Dobra, niech ci będzie...- dałam za wygraną.
- Chodź już, zapominalska, pokażę ci w końcu to miasto! - powiedział i pociągnął mnie na dwór.
Może po przyjściu ze szkoły dołożę co nieco....
Ola:*
Wasze komentarze z bloog.pl:
OdpowiedzUsuńdodano: 21 marca 2013 20:37
Co do giary Bukowina ma rację, ale to nie zmienia faktu, że odcinek bardzo mi się podobał. Berlin, Berlin, Berlin! Najpiękniejsze miasto na świecie :) Podobało mi się jak Bill ją "sprawdzał", w sumie się nie dziwie. Mimo wszystko na świecie wiele jest zwariowanych, szalonych fanek, które zrobią wsyzstko, żeby dostać się do swojego idola.
Ogólnie rzecz biorąc: dobry rozdział, idę czytać następny :)
autor: vermisvermiscerebrum-damnum.bloog.pl
dodano: 18 marca 2013 19:57
Musze cię trochę zmartwić. Od gry na gitarze palce właśnie odwrotnie, robią się twarde i nieczułe na dotyk, zwłaszcza na lewej ręce. No i gitarzyści często jak za dużo ćwiczą mają skaleczone opuszki palców. Wiem coś o tym, bo gram już od pewnego czasu... Oprócz tego reszta bezbłędnie :)
autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl