poniedziałek, 10 lutego 2014

Odcinek 29 (3.02.14)

SOUNDTRACK: http://www.youtube.com/watch?v=aKLtkxfuOyA 
LUB http://www.youtube.com/watch?v=BfQAymZX-nk

Dla każdego, kto kiedykolwiek sprawił,
Że się uśmiechnęłam.
Dla tych, którzy nie zważają na opinie,
Tylko obchodzi ich sam człowiek, nie jego okładka.
Dla tych, którzy są tolerancyjni
I dla tych, którzy sami zmagają się z nietolerancją.
Wam wszystkim dedykuję ten:

Odcinek 29
Sześć godzin później, wymęczeni i śpiący, leżeliśmy całą paczką na kanapie w salonie oglądając jedną z tych typowo "romantycznych" komedii: "Narzeczony mimo woli". 
Mówiąc "całą paczką" mam na myśli siebie, Toma, Mad, Billa, Geo i Gustava.
Co do filmu: nie mam pojęcia, kto go wybierał, ale na pewno nie ja, nie gustuję w romantycznych filmach, wolę przygodowe, pełne akcji, z porywającą fabułą, zamiast miłosnych smętów i tworzenia sobie samemu problemów.
Taka jestem i już.

A zatem: leżałam na tej kanapie między Tomem a Georgiem, a mój chłopak tulił mnie do siebie delikatnie.
Podniosłam głowę do góry i ucałowałam jego szorstki już od zarostu policzek. Popatrzył na mnie z czułością.
-Co, Ola? Hmm?
-Nie jesteś już zły?
-Ja? Na ciebie? W życiu! Jestem ci wdzięczny. Gdyby nie ty, nie wiadomo jak długo męczyłbym się z tą nogą... - pocałował mnie w czoło i ułożył się wygodniej, pozwalając mi położyć głowę na swojej piersi. Nie interesował mnie film, jak już wspominałam, to nie mój gatunek, ale Toma zaciekawiła fabuła, więc, aby być przy nim, pogrążyłam się w rozmyślaniach na temat tamtego dnia.
Tom protestował przed zawiezieniem go do szpitala, wkurzał się, że traktujemy go jak jakiegoś dzieciaka. 
Trwało to aż do przyjazdu do szpitala, gdzie zawiózł nas Bill, popierający mnie w 100 procentach.
Okazało się, po trzech godzinach siedzenia w poczekalni, że rana jest na tyle poważna, że trzeba ją zszyć, co zajęło następną godzinę.
Kiedy Tom wyszedł, zaczął mi dziękować, całować mnie, przytulać, słowem: był mi niezmiernie wdzięczny. Powiedział, że gdyby rana nie została zszyta, mogłoby wdać się zakażenie, a wtedy już tylko antybiotyki i leżenie w domu, aż do wygojenia rany, a tak musiał tylko przez 3-4 dni nie nadwyrężać się i za tydzień pojawić się na zdjęciu szwów.
Czasem jest z niego taki idiota... Mówiłam, jedźmy do lekarza, to nie, a potem mi będzie dziękował, bo jestem asertywna...
Jest nieodpowiedzialnym samcem, któremu adrenalina uderza do głowy z siłą petardy.
Ale kocham go. Kocham jego charyzmę, urok osobisty, troskę, którą często widzę w jego oczach, poczucie humoru... Kocham to, jak wygląda. Kocham jego słodkie oczy, umięśnione ciało, długie dredy... bo to wszystko to on. Cały on. 
Nawet gdyby wyglądał inaczej, nadal kochałabym go nad życie.
Bo kocham jego wygląd tylko dzięki temu, że pod nim skrywa się on sam. Gdyby nie to, mógłby być dla mnie nawet najprzystojniejszym facetem na ziemi (chociaż i tak jest), a ja i tak bym na niego nie spojrzała.
Nie można kochać kogoś za wygląd. Chodzi o to, co się pod tym wyglądem kryje. Takie metale, stereotyp: brudas, nie myje się. A jest wielu metali, którzy nawet na nich nie wyglądają! To, jacy jesteśmy kryje się w naszym wnętrzu.
Nie da się kogoś jasno zaklasyfikować: ty jesteś taki, a ty taki.
Każdy z nas jest jedyny.
A Tom jest moim jedynym...
Już na zawsze.
Moja miłość do Gitarzysty z każdym dniem rosła, przybywało jej. Myślałam, ze moje serce po zdradzie Klausa nigdy już nie będzie takie jak przedtem, ale okazuje się, ze to tylko je umocniło.
Dzięki Tomowi wspomnienia tamtego feralnego dnia powoli zaczęły się rozmywać w moim umyśle, znikały. 
Czas wyleczył moje rany. I dał mi miłość, o jakiej nigdy nawet mi się nie śniło.

Tom przytulił mnie mocniej, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Popatrzyłam na niego, a on szepnął mi do ucha:
-Może przeniesiemy się na górę?
-Bardzo chętnie - odpowiedziałam z uśmiechem i pomogłam mu się podnieść. Ruszyliśmy po schodach na górę, poganiani nerwowymi ruchami rąk pozostałych, których wciągnął film i nie chcieli żebyśmy im przeszkadzali.

Na górze Tom zamknął drzwi na klucz, nie chciał, żeby ktoś nam przeszkadzał, chcieliśmy być sami, tylko ja i on. Pociągnął mnie na łóżko, gdzie oboje wygodnie się położyliśmy. Przez okno wpadał blask zachodzącego już słońca, który wślizgiwał się cicho pod ramę okienną, skradał po parapecie, by spłynąć na twarz Tom i ją rozświetlić. Promienie pomarańczowego światła rozjaśniały ciemne oczy chłopaka i podkreślały ostre rysy jego twarzy.
-Ola, wiesz co?
-Nie, nie wiem - uśmiechnęłam się złośliwie, jednak widząc powagę na jego twarzy także spoważniałam. - Co, Tom? 
-Słuchaj, bo ja... - na jego twarzy pojawiły się rumieńce - Ja chciałem ci coś powiedzieć... 
-Ich liebe dich? - spytałam, po czym przytuliłam się do niego mocno - Ich liebe dich auch, Tom.. 
-Wiesz, te słowa są naprawdę ważne... - przytulił mnie mocno, po czym złapał za ramiona i odsunął się na ich długość, wziął głęboki oddech i powoli powiedział:
-Ola... Kocham cśe - wydukał po polsku 
-Tom! - krzyknęłam 
-Tak? - spytał przestraszony
-Ty... powiedziałeś... że mnie kochasz.. Powiedziałeś to po polsku!
-No tak - uśmiechnął się łobuzersko - Ćwiczyłem od paru dni, wiesz?
-Tomuś.. kocham cię... - powiedziałam, a on pocałował mnie słodko.

Po jakimś czasie przytulanek, naszła mnie pewna myśl, która nie dawała mi spokoju. Poruszyłam z Tomem dręczący mnie temat.
 -Tom...
-Tak? - spojrzał na mnie pytająco swoimi czekoladowymi oczkami
-Wiesz, czasem chciałabym znów być dzieckiem...
-Czemu? - zdziwił się chłopak
-Bo popatrz, kiedy byliśmy mali, wszystko było takie... proste. Rodzice byli najlepsi pod słońcem, najważniejsze było, żeby mieć gdzie się bawić, nauka szła łatwo i szybko, nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów..
A teraz?
Z wiekiem nasze spojrzenie na świat się zmienia, zmienia na gorsze, dostrzegamy całe zło tego świata, to zło nas często dotyka...
Chciałabym być znów 10-latką.... Wtedy wszystko było prostsze...
-Wiesz, jeśli patrzysz na to pod tym kątem, to faktycznie lepiej być dzieckiem.
Ale spróbuj z innej strony: masz 19 lat. Jesteś pełnoletnia, możesz sama o sobie decydować. Możesz ze mną mieszkać i nikomu nie musisz się z tego tłumaczyć - uśmiechnął się łobuzersko i pocałował mnie lekko - Tak, jestem zdecydowanie najlepszym argumentem...
-Yhm, zgadzam się... - mruknęłam i mocno go przytuliłam.

****************************************************************************************

No. To chyba tyle.
Przepraszam, ze tak krótko, ale a) miałam tylko tydzień, b) tutaj skończył mi się ten wątek i nie mogę zacząć nowego, bo jest za długi 
Fajnie było zobaczyć tyle komentarzy... I to jeszcze takich miłych..
Kurde. Dzięki ;*
Bukowina: jasne, ze wybaczę ;) co masz na myśli, pisząc "myśli Oli- bezcenne" ? Aha,  naprawdę tak piszę? Nawet nie robię tego specjalnie, wiesz? Tak samo z siebie wychodzi. Lubię pisać poważnie, ale najwyraźniej mi nie wychodzi ^^
Renifer + Madison --> danke za miłe słowa, i tak wiem że kłamiecie, ale no okej. *Mad podobał się soundtrack! TYLE WYGRAĆ! *
anonym-marzycielka (czyli po prostu Ola) : Mówisz? Kurczę, a który przystojniejszy, bo zbieramy z Reniferkiem opinie ^.^ *powiedz Tom!* I dzięki, że jesteś i czytasz, nawet gdy między odcinkami są miesięczne przerwy ;*
Hana: No ja mam nadzieję, ze słowa będą przy tej notce, hahah ;)
No i na końcu, chociaż nie najmniej ważna (Najdłuższa odpowiedź, więc na końcu ;) ) vermisvermis: 
"Tak czy siak, ja doskonale rozumiem Olę." ja właśnie też... Dlatego tak łatwo przyszło mi napisanie tego.. hmm.. momentu?
Kocham komentarze taaaaakie długie jak twój *_*
Masz rację, że nie pisze się pod publiczkę, bo to chyba w pewnym sensie komercyjne, a na blogach komercyjność.. nie ma kompletnie żadnego sensu. Co innego stosować się do rad, które samemu uważa się za słuszne, a co innego pisać tak, żeby komuś się podobało. Ma się podobać mnie. Jeśli jestem zadowolona, to jest sukces * +10000000 do samouwielbienia* 
Co ja ci jeszcze powiem... Nie wiem. Chyba jeszcze śpię...

Patrzcie wy jak ja się tu poświęcam: zamiast spać sobie smacznie do tej 7.20, wstaję normalnie i piszę wam odcinek! Pytanie: co ze mną nie tak?
Po prostu lubię to co robię. Lubię? Pff, kocham!
I zawsze miło zobaczyć, że ktoś się cieszy z odcinka, prawda?
*Bo ktoś się cieszy, nie? *

Dobra, rozgadałam się zbytnio chyba...
Wiem, macie dość mojego ględzenia, więc jeszcze ostatnia rzecz:
Data następnego odcinka:

10 lutego lub 17 lutego

*jeszcze nie wiem dokładnie, ferie moje zaczynają się 17 *kocham Dolny Śląsk*, ale może uda mi się dodać coś wcześniej.
Zrobimy tak: 
Jeśli nie uda mi się napisać do 10, napiszę pod tym odcinkiem komentarz, który to potwierdzi, w sensie to, że nie mogę pisać. A jeśli komentarza nie będzie, to znaczy, że notka będzie w tym tygodniu, ale nie dzisiaj.

Serio się rozgadałam.

Pozdrówka
Wasza
Kochająca Toma ;*

1 komentarz:

  1. dodano: 11 lutego 2014 15:50
    Wybacz, że dopiero teraz, ale miałam bardzo dużo na głowie (kochana rozszerzona chemia...)
    Niesamowite, że powiedział to po polsku <3 Choć moim zdaniem niemiecki też jest pięknym językiem.
    Jeśli chodzi o mojego bloga to - notka będzie kiedy będzie, teraz się jakoś nie zanosi bo ani czasu nie mam ani natchnienia...
    Czekam na ciąg dalszy :))
    autor: vermisvermissavis.bloog.pl
    dodano: 11 lutego 2014 0:39
    Ha, Ty przed feriami a u mnie mają teraz drugi tydzień ferii (Wlkp) :) Eee... Powiem tak... Twój styl pisania... Tak się zmienił... Jakby pisała to zupełnie inna osoba! Ale szczerze? Ten styl podoba mi się bardziej :) Mogę tak się jakoś bardziej wczuć w to opowiadanie, więcej takich opisów, szczegółów, inne słownictwo, super, mi się podoba. Takie odcinki bardziej dojrzałe a nie napisane lekką ręką nastolatki, jestem bardzo zadowolona i buziaki dla Ciebie za to :* Co do odcinka, no w sumie dwóch ostatnich... Super, extra, świetnie! I co więcej? Wątek Klausa dobry ale niech już się skończy, daj im trochę radości :-P Tom mówiący po polsku? Słodkie... Jakby mi tak powiedział po polsku, ech, rozpłynęłabym się... Ciekawa jestem jaką teraz fabułę wkręcisz. A co do przeniesienia bloga... Kiedyś wp.pl był lepszy, nie? Teraz po tych zmianach jest do d... Tylko daj mi znać i podaj adres :) No to tyle, pozdrawiam kochana, buziaki ;*

    www.th-rzadzi.bloog.pl
    www.patrz-w-serce-th.blog.onet.pl
    autor: Olka
    dodano: 07 lutego 2014 12:39
    To było takie słodkie! Jezu usłyszeć z ust Toma "kocham cię" i to w dodatku po polsku! Marzenie wielu dziewczyn :) Co do odcinka to super ale szkoda, że krótki!! :D czekam na więcej!
    autor: thalien11www.thbookpicture.blogspot.com
    dodano: 06 lutego 2014 22:40
    Późno komentuje ale mam świetne usprawiedliwienia . Po pierwsze , sądziłam że skomentowałam . Po drugie : jestem totalnie zakręcona i wyrwana z rzeczywistości . Po trzecie , hmm , nie ma po trzecie . ;) No ale wracając do Notki ...B O S K A. Tak lekko się czyta takie wesołe rozdziały . Mam wrażenie że masz lepszy humor , co ? No cóż ...
    Według mnie jest świetnie i no co tu dużo gadać . Czekam na info czy 10 czy 17 lutego będzie notka . Jeśli była byś tak miła napisać mi w komach na moim blogu przy okazji . Bo z reguły nie wchodzę na inne blogi tam raz na 1-1,5 tyg . A na maila włażę codziennie , a że mam takiego wielgachnego plusa bo mogę czytać komentarze na mailu to byś mi bardzo ułatwiła życie . No ale jak będziesz chciała . Czekam z niecierpliwością i kończę bo się rozpisałam aż nad to ...; ) Pozdrówka i powodzenia dla tych co już wrócili do szkół na drugi semestr . ; )
    autor: Hana/mylifeinrelaword.blogspot.com/
    dodano: 03 lutego 2014 17:10
    O kurczę, chyba gdzieś się zagapiłam! Za dużo chodziłam do szkoły, i nie zdołałam ogarnać wszzystkich blogów, wybacz!
    Haha, wątek z Tomem mówiącym po polsku zaraz przypomniał mi naszego native speakera ze szkoły: umie on powiedzieć "chrząszcz" a nie umie "ciuchcia"! Ci Niemcy są dziwni!
    Wiesz, poznałąbym Twój styl pisania chyba na koncu świata :) Nie mam pojecia, czy piszesz poprawnie, czy nie, ale tak przywykłam, że nie wyobrazam sobie, byś pisała inaczej ;) Czekam na ów obiecany nowy wątek! czas dodać trochę oddechu tej opowieści.
    Heeej :)
    autor: BonaVonTurkaterra-feliks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.