poniedziałek, 10 lutego 2014

Odcinek VI- " Razem popędziliśmy na nasz pierwszy wspólny wykład." (03.04.2013)

No hej ;)
Od razu wam zapowiadam, że odtąd postaram się dodawać notki regularnie, co tydzień w środy/poniedziałki, tak że w te dni możecie zaglądać do mnie ;)
Dzisiaj troszkę u mnie nudno, zamułka bo wiosna jeszcze w drodze ;)
Dzisiejszy odcinek dedykuję Patrycji S. za to, że jest i żeby w końcu ogarnęła że naprawdę wszyscy jesteśmy z nią. 
A teraz już, nie przedłużając:

Odcinek VI - "Razem popędziliśmy na nasz pierwszy wspólny wykład."
Obrócił się, uśmiechnął i wskazał mi głową stół. Usiadłam i zniecierpliwiona czekałam aż poda do stołu.  Tom zdjął jajecznicę z ognia i nałożył na 2 talerze. Podał mi jeden i usiadł naprzeciwko.  Dostrzegłam, że zrobił też herbatę i rozczuliłam sie. Aby tego nie okazać, spróbowałam jajecznicy. 
-Tom, jest świetna! Wspaniale gotujesz!- wykrzyknęłam radośnie
Uśmiechnął się i spytał:
-Naprawdę? Nigdy wcześniej nie próbowałem tego robić...
-Serio? A smakuje jakbyś miał już dużą wprawę. -mrugnęłam do niego, a on tylko uśmiechnął się uroczo. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło!
Szybko dokończyłam jedzenie i pomknęłam umyć zęby. Wzięłam ubranie- dżinsy rurki i luźny T-shirt- tak jak lubię najbardziej.
Wyszłam z łazienki i pod drzwiami zastałam uśmiechniętego jak idiotę Toma - zapewne słyszał jak nuciłam piosenkę TH- Kampf der Liebe
-Grasz na jakimś instrumencie?- spytał
-Kiedyś próbowałam z fortepianem, ale nic z tego nie wyszło. Zawsze chciałam się nauczyć grać na gitarze...- rozmarzyłam się
- Może któregoś dnia cie podszkolę... -  szepnął mi na ucho Tom. Przeszły mnie ciarki...
-Chętnie. - uśmiechnęłam się. Tom popatrzył na moje usta schylił się, ja przymknęłam oczy, gdy nagle...
Zadzwonił mi telefon!
Spojrzałam na ekran.
-Tom, musimy iść już ósma!
-Dobra, ubieraj kurtkę i idziemy.
Wzięłam moją ulubioną bluzę, a na nią narzuciłam ciemną katanę. Chyba mu się spodobało, bo kiedy spojrzał na mnie, dostrzegłam na jego wargach cień uśmiechu.
Razem popędziliśmy na nasz pierwszy wspólny wykład.
***

(Tu uprzedzam was, ze nie mam zielonego pojęcia jak naprawdę wyglądają zajęcia uniwerysteckie, ale walić to, będzie po mojemu ;) )

Zaczęliśmy oczywiście od sztuki prehistorycznej. Nie był to mój ulubiony temat, ale lepsze to niż nic. Toma też nei bardzo ciekawił wykład, ale grzecznie słuchał, a nawet robił notatki: pilny student.
Po 2 godzinach zmieniliśmy salę i rozpoczęły się warsztaty malarskie. Zaczęliśmy od portretów. Dobraliśmy się w pary. Od razu podszedł do mnie Tom.
-Hej, zostaniesz moją parą? 
Roześmiałam się. 
-Eeeeee, ale to nie miało tak zabrzmieć...- próbował sprostować Tom, ale zatrzymałam go w pół słowa.
-Wiem, wiem. Chodź, partnerze.
Usiedliśmy naprzeciw siebie i zaczęliśmy szkice.
...
Po 3 godzinach nauczyciel krzyknął "STOP!" i zaczął przechadzać się wśród studentów.
Podszedł do Toma, spojrzał na jego rysunek a potem na mnie i rzekł:
-Świetna robota chłopcze!
Potem podszedł do mnie, rzucił okiem na mój szkic i Toma, a potem powiedział:
-No, no, masz talent dziewczyno!
Dokończył obchód i poprosił abyśmy pokazali sobie nawzajem portrety.
Kiedy Tom pokazał mi swój, aż zrobiło mi się słabo. Wyszło wspaniale! Miał prawdziwy talent! Z kolei gdy pokazałam mu swój, uśmiechnął się szeroko, nachylił do mnie i pocałował mnie delikatnie w policzek.
Szepnął mi tez na ucho, że to najpiękniejszy portret, jaki widział. Uśmiechnęłam sie, bo znałam jego twarz lepiej niż własną. 
Spytał czy mógłby zatrzymać oba. Zgodziłam sie pod warunkiem, ze da mi kserokopie. Przystał na to bez wahania.

Dzieki wam, ludzie za inspiracje, to dzięki wam piszę ;) Mam nadzieję ze tutaj znajdzie się więcej komentarzy ;)
Polecam wam dzisiaj piosenkę Tokio Hotel- Kampf der Liebe. Smutaśna troszkę, ale fajna.
I jeszcze pozdrowienia dla Wiktorii bo mnie zabije jak nie dam ;) Gadanie na Skype najlepsze ;)
Całusy dla was wszystkich 
Kochająca Toma ;*
PS Dopowiadam, że dla fanów TH i nie tylko: w moim opowiadaniu Tom ma stare dredy, a Bill fryzurę typu palma, czyli wyglądają tak: 
Bill:



I Tom kochany ;) :

I znowu Tomuś
I jeszcze jeden ;)
Jejku jaką on ma słodką mordkę, kochany Tomuś ;) No to jeszcze raz:

Boskie ciało Toma ;) Chudzielec
I ostatnie już:

1 komentarz:

  1. Z bloog.pl:

    dodano: 07 kwietnia 2013 11:45
    A już myślałam, że się pocałują wtedy rano w domu :) No ale co zrobić.
    To, co opisałaś wcale nie różni się bardzo od prawdziwych wykładów.
    Ciekawa jestem, czy przez cały czas będzie tak słodko, czy może coś się zepsuje? Czy oni już się w sobie zakochują, czy tylko im sie tak wyadje?
    Ogólnie rzecz biorąc: czekam na następny rozdział i pozdrawiam :)
    autor: vermisvermiscerebrum-damnum.bloog.pl
    dodano: 05 kwietnia 2013 18:25
    Hej:)
    Kocham cię! Jesteś genialna:) Spełniasz swoje marzenia pisząc o swoich idolach! I to jest to! To się liczy!<3 Albo to: nie wiem jak wyglądają zajęcia uniwersyteckie, ale walic to;D
    autor: [ abnormal ]musicisall.bloog.pl
    dodano: 04 kwietnia 2013 17:25
    Zapomniałam dodać, że fryzura na pierwszym zdjęciu jest super. I, jak obiecałam, informuję, że nastało u mnie nn
    autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl
    dodano: 03 kwietnia 2013 22:18
    Opoowiadanie zzajebiste;p co by tu wypowiaadać, podobało mi sie..
    przepraszam, że doopiero tu jestem;)
    faajnie że dodałaś fotki;p
    u mnie nn;p
    autor: wiolaao-nim-dla-niego.bloog.pl
    dodano: 03 kwietnia 2013 20:37
    Z opisu mojej mamy wykłady wyglądają tak: studenci sobie siedzą a nauczyciel gada. Niektórzy notują z prędkością błyskawicy, a [potem przepisują te bazgroły na czysto. Inni po prostu rysują, co im tam wychodzi, a potem spisują. Oprócz wykładów są też normalne lekcje z kartkówkami. I każdy chodzi na lekcje jak chce, nie mają jakiś normowanych godzin. Ważne jest tylko to, by zjawiali się na sesje, czyli egzaminy.
    Czyli twój opis jest pliski oryginału :) Tak trzymać.
    autor: Bukowinasztukiibanialuki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz, którego napisanie zajmuje ci parę minut, bardzo motywuje mnie do zmian w sposobie pisania, a tym samym do ulepszania mojej pisaniny, co jest równe polepszaniu słowa pisanego, oraz do kontynuowania tego opowiadania.
Ale ja do niczego nie zmuszam.